Trwa ładowanie...
08-10-2010 13:33

Wjechał samochodem do Odry

Wjechał samochodem do OdryŹródło: PAP
d1u6y09
d1u6y09

W nocy z poniedziałku na wtorek policjanci ze Szczecina otrzymali wezwanie od mężczyzny, który wjechał samochodem do rzeki. Mieszkaniec Berlina wjechał do Odry tuż za ul. św. Floriana. Jak tłumaczył, stracił orientację i nie zauważył, że skończyła się droga. Auto wyciągnięto. Było 500 metrów od miejsca, w którym wpadło do rzeki - informuje Serwis Głosu Szczecińskiego "gs24.pl".

(fot. PAP/Jerzy Undro)
Źródło: (fot. PAP/Jerzy Undro)

Kierowca nie odniósł żadnych obrażeń. Udało mu się o własnych siłach wydostać na brzeg. Jak informuje policja - był trzeźwy i podróżował bez pasażerów. Przyjechał z Berlina swoją nową Renault Laguną. Zatrzymał się na stacji benzynowej na skrzyżowaniu ul. św. Floriana i Energetyków. Chciał skorzystać z toalety, jednak cała stacja była zamknięta.

- Zobaczyłem krzaki kilkaset metrów dalej i postanowiłem pojechać w tamtym kierunku - mówi serwisowi gs24.pl kierowca, który chce pozostać anonimowy. - Zupełnie straciłem orientację, nie znałem dobrze tej części miasta. Myślałem, że po skrzyżowaniu droga ciągnie się dalej. Gdy zorientowałem się, że jej tam nie ma, było już zdecydowanie za późno żebym zdołał się zatrzymać.

Mężczyzna wjechał do wody. Samochód szybko zaczął tonąć. Dodatkowo prąd jest w tym miejscu bardzo silny i auto zaczęło odpływać. Kierowca zdążył na szczęście otworzyć szybę i przez nią się wydostał.

(fot. PAP/Jerzy Undro)
Źródło: (fot. PAP/Jerzy Undro)

Wezwani na miejsce zdarzenia strażacy musieli najpierw zlokalizować samochód, ponieważ mocno zniósł go prąd. Auto było na głębokości 6 metrów pod wodą i 500 metrów od miejsca, w którym wpadło do rzeki.

d1u6y09

W akcji wydobycia Laguny pomogli płetwonurkowie, którzy podczepili do kół specjalne worki, które po napełnieniu powietrzem miały wyciągnąć samochód na powierzchnię. Następnie auto zaczepiono łańcuchami do dźwigu i podniesiono z wody. Podczas tej operacji odpadł zderzak. Uszkodzeniu uległa też klapa bagażnika. Właściciel był załamany.

- Chyba nie uda mi się go już naprawić. Nie spodziewałem się, że będzie w takim stanie - mówił serwisowi gs24.pl. Dodał jednak, że pomimo wszystko jest wdzięczny strażakom i policjantom za pomoc.

d1u6y09
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1u6y09
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj