Wielki finał Rage-Race
Sobota była drugim i ostatnim dniem, który uczestnicy Rage-Race 2009 spędzili w trasie. Z Poznania wyruszyli w stronę morza, odwiedzając po drodze kilka miejscowości. O punktacji na mecie i miejscach na podium decydowały zupełnie inne umiejętności, niż moglibyście się spodziewać.
Ostatni dzień Rage-Race 2009 – zobacz film!
Z Poznania, stojąc w ogromnych korkach, razem z jadącymi w stronę Bałtyku turystami zawodnicy udali się na odcinki specjalne w Szczecinku, Koszalinie, Darłowie i Ustce, by wieczorem dotrzeć do Sopotu. Samo pokonanie trasy nie było jednak gwarancją sukcesu. Zawodnicy musieli wykonywać zaskakujące i trudne zadania po opuszczeniu swoich pojazdów i właśnie dzięki tym konkurencjom zdobywali decydujące punkty.
Do wykonania Rage-Race’owych zadań potrzebna była dobra pogoda i pogoda ducha uczestników. Na szczęście obie dopisały. I to jak. W prawie 30-stopniowym upale ulgę przyniosła pierwsza konkurencja, rozegrana nad jeziorem Trzesiecko w odległym o 175 km od Poznania Szczecinku. Adrenaliny nie mogło zabraknąć, a działa tam najdłuższy w Europie wyciąg nart wodnych. Długość: 1100 metrów. Niezapomnianych wrażeń dostarczyła jazda po tafli jeziora z prędkością około 60 km/h.
Kolejnym miejscem postoju był odległy o 70 km od Szczecinka Koszalin. Tam zawodnicy zmierzyli się z kolejną zwariowaną próbą. Tego nikt się spodziewał. Biorący w niej udział kierowcy musieli wykazać się umiejętnościami freestyle’owymi i rapować przed publicznością. 44 km dalej czekał przystanek Darłowo, a tam: poszukiwanie skarbów na zamku i ekstremalna przeprawa tratwą przez rzekę Wieprza. Zmęczeni trudami podróży i konkurencjami mogli odpocząć na plaży w Ustce. Tam czekały dwa zadania: udzielenie wywiadu przed kamerą i… relaks.
Ostatnie 141 kilometrów kierowcy pokonali krętymi drogami Pomorza, bo dotrzeć na metę w Sopocie. Przy ulicy Haffnera czekały już na nich tłumy miłośników motoryzacji z aparatami.