Wielka trójka F1 pod presją
Rzadko się zdarza, że w środku sezonu trzech zawodników prowadzących w stawce kierowców Formuły 1, legitymuje się identycznym dorobkiem punktowym. Tak jest przed zaplanowanym na najbliższy weekend Grand Prix Niemiec. Lewis Hamilton z McLarena oraz dwaj kierowcy Ferrari - Felipe Massa i Kimi Raeikkoenen - mają po 48 punktów. Każdy z nich ma za sobą w tym sezonie błędy, na jakie nie mogą już sobie pozwolić, myśląc o wywalczeniu tytułu.
Mocno podbudowany ostatnimi występami powinien stawić się w Hockenheim Lewis Hamilton, który najpierw w wielkim stylu wygrał swój „domowy” wyścig w Silverstone, a w minionym tygodniu brylował na testach na niemieckim torze, osiągając najlepsze czasy w dwóch pierwszych dniach. Trzeciego, gdy nie brał już udziału w treningach, na czele listy najszybszych kierowców zamienił go Felipe Massa, który w najbliższy weekend, po fatalnym starcie w Grand Prix Wielkiej Brytanii, będzie miał wiele do udowodnienia. Na Brazylijczyka, który po nieudanym starcie w sezonie 2008 (nie ukończył dwóch pierwszych wyścigów), zaczął szybko odrabiać straty do czołówki i zdołał wygrać trzy imprezy, znów spadła fala krytyki. Na mokrym Silverstone ślizgał się okrutnie, kręcąc kilka „bączków” i w efekcie kończąc wyścig na ostatnim miejscu, spośród sklasyfikowanych zawodników. Żal było patrzeć na męczarnie brazylijskiego kierowcy, ale sam zawodnik nie traci rezonu.
- Prawdę mówiąc, nie przejmuję się specjalnie tym, co mówią ludzie - twierdzi Felipe Massa. - Doskonale wiem, co trzeba robić. Wygrałem kilka razy w tym sezonie, więc naprawdę nie zaprzątam sobie głowy krytyką. Mieliśmy w Silverstone złe opony na warunki, jakie tam panowały. Nie mogę więc powiedzieć, że to tylko w efekcie moich błędów wypadałem z toru. To jest część tej gry. Nie jesteśmy jedynym zespołem, który ma za sobą pomyłki w tym roku. Kwestia mistrzowskiego tytułu pozostaje otwarta. Wciąż prowadzimy w klasyfikacji konstruktorów, więc nie ma się czym zamartwiać. W podobnym tonie wypowiada się drugi z kierowców Ferrari, broniący mistrzowskiego tytułu, Kimi Raeikkoenen. On także stara się skoncentrować na najbliższych zawodach, nie zaprzątając sobie głowy ostatnimi niepowodzeniami.
- Mimo problemów jesteśmy wciąż na czele - zauważa fiński kierowca. - Pięć punktów z trudem wywalczonych w GP Wielkiej Brytanii i fakt, że jestem na prowadzeniu wraz z Felipe i Lewisem, satysfakcjonuje mnie w tym momencie. Zdajemy sobie sprawę, że mamy do dyspozycji zwycięski bolid. Nie pozostaje teraz nic innego, jak umocnić w sobie to przekonanie. Tak mówił Kimi Raeikkoenen przed testami w Hockenheim, gdzie notował drugi i trzeci czas dnia, podczas dwóch pierwszych sesji. Dwukrotnie, jak wspomnieliśmy już, najszybszy był Lewis Hamilton. Trudno o daleko idące wnioski, ale samopoczucie Brytyjczyka jest dziś na pewno lepsze, niż kierowców Ferrari.
- W Formule 1 jesteś tak dobry, jak twój ostatni wyścig - powtarza znane powiedzonko Lewis Hamilton. - Po testach w Hockenheim wyścig w Silverstone wydaje się już odległą przeszłością. W każdym razie zwycięstwo zawsze na jakiś czas zrzuca ciężar, jaki spoczywa na naszych barkach i sprawia, że do następnego wyścigu przystępujesz bez oglądania się na problemy, jakie miałeś wcześniej. Nigdy natomiast nie można spocząć na laurach i będziemy musieli znów mocno naciskać w Niemczech, aby liczyć się w walce o zwycięstwo. Presja jest zawsze, bo musisz konsekwentnie wygrywać kolejne wyścigi, by liczyć się w walce o tytuł.
Trzech najpoważniejszych kandydatów do tego miana pojedzie w Grand Prix Niemiec ze świadomością, że każdy kolejny błąd może być równoznaczny z poważnym okrojeniem szansy na upragnione mistrzostwo świata. Tuż za plecami czai się przecież Robert Kubica, który już wielokrotnie pokazał, że bezlitośnie wykorzystuje błędy „na górze”.
_ Więcej w Sporcie _