Więcej niż SUV - Nissan X-Trail 2.0 dCi
Fani SUV-ów doskonale znają Nissana X-Traila, który w zeszłym roku przeszedł modernizację. Stylizacja poprzedniego modelu zyskała uznanie 800 000 nabywców, więc rewolucja nie była konieczna. Największą zmianą jest zwiększenie rozmiarów karoserii osadzonej na płycie podłogowej Qashqai'a. Nissan reklamuje nowy model X-Traila jako wszechstronną maszynę, która nie boi się zmagań z błotem, a na trasie zapewnia wysoki komfort podróżowania. Postanowiliśmy empirycznie sprawdzić, czy reklamowe slogany mają cokolwiek wspólnego ze stanem faktycznym.
Majestatyczna sylwetka auta robi wrażenie. Potężna maska z przetłoczeniami, wysoko osadzone reflektory, a przede wszystkim szerokie tylne słupki dają wrażenie solidności z lekką nutką przyciężkości. Zajmowanie miejsca w obszernym fotelu, zamykanie masywnych drzwi oraz nieco mroczna kabina gwarantują kolejną porcję niecodziennych emocji.
Za poczucie solidności i bezpieczeństwa przychodzi słono zapłacić – ograniczoną widocznością. Na szczęście Nissan sięgnął po nowinki techniczne, dzięki którym nawet parkowanie tyłem nie zmusza do polegania wyłącznie na wyczuciu obrysów karoserii.
Po wybraniu wstecznego biegu potężny wyświetlacz na desce rozdzielczej zamienia się w kamerę pozwalającą obserwować sytuację za samochodem. Manewrowanie ułatwia widok zderzaka na ekranie oraz linie obrazujące zachowanie się tyłu pojazdu w trakcie operowania kierownicą. Wystarczy jeden dzień, by przywyknąć do zalet dobrodziejstwa, czyniącego parkowanie przy pomocy lusterek wyjątkowo archaicznym zadaniem.
Do napędu X-Traila posłużył sprawdzony w wielu modelach Renault silnik wysokoprężny 2.0 dCi. W testowanym egzemplarzu zastosowano wzmocniony, 173-konny wariant jednostki, która wyjściowo legitymowała się mocą 150 KM. 360 Nm bez trudu radzi sobie z masą niemal 1700 kg. Maksimum momentu jest osiągane przy 2000 obr./min, więc nawet chęć dynamicznego przemieszczania się nie zmusza do „kręcenia” silnika, co ma wymierne przełożenie na spalanie.
Kierowcy z lekką stopą będą w stanie przemierzyć 100 kilometrów za równowartość 7 litrów ropy. Kto jednak zmusi wskazówkę obrotomierza do częstych wizyt przy czerwonym polu w mieście osiągnie pułap 15 l/100km.
Krótko zestopniowana skrzynia biegów sprawia, że do 100 km/h można przyśpieszyć w czasie 10 sekund. Powyżej 130 km/h dynamika wyraźnie słabnie, zaś obiecywane przez producenta 200 km/h osiągną jedynie nieprzeciętnie cierpliwi kierowcy, którym przy okazji uda się odnaleźć bardzo długą prostą. Opory powietrza są nieprzejednane. Prawdziwa zabawa zaczyna się na mniej przyczepnej nawierzchni. Wówczas wystarczy załączyć napęd na obie osie, by móc katapultować się spod każdych świateł bez najmniejszego buksowania kół. W trakcie opadów deszczu nawet posiadacze rasowych coupe będą zmuszeni do uznania wyższości czteronapędowego X-Traila. A w terenie... O ile nie zapuścimy się w dzikie ostępy nie będzie najgorzej. X-Trail dzielnie wybiera nierówności, nie szoruje podwoziem, a przy okazji nie wytrząsa zawartości żołądków podróżnych i nie straszy trzeszczeniem materiałów wykończeniowych. Bardziej wyczulonych mogą irytować odgłosy wydawane przez roletę oraz szufladkę w bagażniku.
Gdy zaś wjedziemy w naprawdę ciężki teren, to... najprawdopodobniej z niego nie wyjedziemy. Brak klasycznych, a zarazem najskuteczniejszych rozwiązań w układzie przeniesienia napędu, a przede wszystkim szosowe opony szybko dadzą o sobie znać. Oczywiście nowoczesna technika dokłada starań, by auto nie ugrzęzło na dobre. System All-Mode 4x4-i rozdziela moment obrotowy na osie w stosunku 50:50, ale w mostach zabrakło tradycyjnych blokad. Elektronika próbuje imitować ich obecność, a odpowiednie dozowanie mocy teoretycznie powinno umożliwić jazdę nawet, gdy tylko jedno koło będzie dysponowało przyczepnością. Do zadania zaprzęgnięto czujniki ABS i ESP oraz układ hamulcowy, który nawet po dłuższych przeprawach przez grząski piasek nie zaczyna się przegrzewać. Tym samym rozwiązanie można uznać za jak najbardziej udane, ale wciąż dalekie od najlepszego z możliwych.
Mniej powodów do radości daje zbyt mocno wspomagany układ kierowniczy, który nie gwarantuje idealnego wyczucia drogi. Ponarzekać można również na wykończenie wnętrza twardymi plastikami oraz słabo wyprofilowane fotele. Na szczęście całość zmontowano i wykonano „po japońsku”, czyli solidnie i dokładnie. Dzięki temu kokpit nie trzeszczy nawet w trakcie dynamicznej jazdy po nierównych drogach.
Testowany samochód rozpieszczał bogatym wyposażeniem. Skórzana tapicerka, pełna "elektryka", sześć poduszek powietrznych, układ wspomagający ruszanie pod górę, bezdotykowy kluczyk, doskonałe nagłośnienie i klimatyzacja od dłuższego czasu stanowią standard w klasie SUV-ów.
Na wyposażeniu wersji LE znajdują się również chromowane dodatki i panoramiczny dach. Ten ostatni można z powodzeniem uchylać nawet przy ujemnych temperaturach. Dopracowanie pod względem aerodynamicznym gwarantuje, że przy prędkościach dozwolonych kodeksem ruchu drogowego atmosfera w kabinie nie będzie psuta niespodziewanymi podmuchami wiatru.
Dodatkiem wartym uwagi są relingi ze zintegrowanymi lampami dalekosiężnymi, które można uruchamiać wyłącznie w kombinacji ze światłami drogowymi. Rezultat jest imponujący – w nocy snop światłą jest tak silny, że promienie odbijane przez znaki drogowe potrafią wręcz oślepiać. Za słoną dopłatą można również otrzymać nawigację.
Czy warto? Mapy gwarantują odszukanie obiektów docelowych jedynie w większych miastach, a w trasie elektroniczny pomocnik jest niemal zupełnie nieprzydatny. W przypadku prezentowanego X-Traila wypadkowa ceny podstawowej, lakieru metalizowanego i innych dodatków sprawiła, że bazowe 131 000 PLN za wersję LE urosło do ponad 153 000 PLN. Na pocieszenie konkurencja pokazuje, że cena SUV-a potrafi być znacznie wyższa. X-trail w podstawowej wersji kosztuje natomiast 97900 PLN.
Mimo obrania kursu w stronę komfortu i luksusu X-Trail wciąż pozostaje jednym z najlepszych SUV-ów. Samochodem, który nieźle prowadzi się w trasie, a gdy zajdzie potrzeba przebrnie przez rzeczkę o głębokości 35 centymetrów, co empirycznie sprawdziliśmy na poligonie, początkowo szczerze wątpiąc powodzenie pomysłu...
Łukasz Szewczyk