Według Toyoty hybrydy będą stanowić 20 proc. samochodów
Samochody hybrydowe w Polsce nadal są rzadkością, ale na świecie bardzo szybko zyskują na popularności. Połączenie napędu spalinowego z elektrycznym montowane jest w różnych samochodach – od miejskich aut, przez limuzyny po najdroższe supersamochody. Napęd hybrydowy to sposób na oszczędność, ale tez lepsze osiągi.
Większości napęd hybrydowy kojarzy się z Toyotą Prius – samochodem oszczędnym, ale nie budzącym dużych emocji. Jednak sprawdza się on w różnych sytuacjach. Lexus we wszystkich swoich modelach oferuje wersje hybrydowe, które z powodzeniem zastępują diesle. Zapewniają one świetne osiągi i niewielkie zużycie paliwa. Napęd hybrydowy nie jest tani w zakupie, ale pozwala zaoszczędzić duże ilości paliwa podczas miejskiej jazdy, a do tego jest mniej awaryjny i tańszy w serwisowaniu. Oznacza to, że coraz większej liczbie osób po prostu opłaca się kupić samochód hybrydowy. W wielu krajach, które stawiają na ekologię, wiąże się to z dodatkowymi korzyściami finansowymi.
Takeshi Uchiyamada, członek zarządu Toyoty, twierdzi, że już niedługo samochody hybrydowe będą stanowić 20 proc. światowej sprzedaży. Już dzisiaj ta wartość jest znacząca, gdyż wynosi 13-14 proc. Co ważne te przewidywane 20 proc. dotyczy tylko klasycznych hybryd z silnikami benzynowymi lub wysokoprężnymi. Dodatkową grupę stanowią hybrydy typu plug-in. Takie auta, które mają większe akumulatory z możliwością ładowania z gniazdka, również bardzo szybko zyskują na popularności. Na taką technologię stawia np. Mitsubishi. Również Martin Winterkorn, szef Volkswagena, zauważa, że hybrydy plug-in mają bardzo duży potencjał.
Samochody hybrydowe są droższe w produkcji, a na trasie zużywają nieco więcej paliwa niż diesle. Trzeba jednak pamiętać o rzeszach kierowców, którzy codziennie pokonują dziesiątki km w miejskich korkach. W takich sytuacjach samochody hybrydowe pozwalają na duże oszczędności, dlatego przewidywania Toyoty wydają się bardzo realne.
sj, moto.wp.pl