"Wciąż są dzieci do rozjechania. Przyspieszaj!". Przesadzili?
Władze francuskiego regionu Burgundia postanowiły zaszokować kierowców i umieściły w newralgicznych punktach znaki drogowe, które... zachęcają do przyspieszania tam, gdzie nie wolno tego robić.
Napis na znaku to czarny humor w czystej postaci. "Wciąż są dzieci do rozjechania. Możesz przyspieszać!" mogą przeczytać kierowcy.
Skąd pomysł? Władze Burgundii odpowiadają zaskoczonym, że nie powinni się oburzać, bo znaki są wyrazem ich desperacji. Wszystkie działania, jakie dotąd podjęto, okazały się nieskuteczne. Najpierw ustawiono znaki ograniczające prędkość do 30 km/h w okolicach szkół. Potem położono spowalniacze, czyli "leżących policjantów". Wreszcie zainstalowano całe mnóstwo kamer.
Potem przeprowadzono badania, z których wynika, że kierowcy jak przekraczali prędkość, tak robią to nadal i żadne nakazy i zakazy na nich nie działają. Burgundia postanowiła więc ustawić kontrowersyjne znaki, żeby o sprawie stało się głośno. Być może to zadziała.
Czy sądzicie, że podobne znaki przyjęłyby się w Polsce?