Wciąż nie ma wyroku dla prokuratora za jazdę po pijanemu
Olsztyński sąd okręgowy odroczył do 3 kwietnia wydanie wyroku w sprawie apelacyjnej prokuratora z Mrągowa nieprawomocnie skazanego za jazdę pod wpływem alkoholu. Sprawa apelacyjna, podobnie jak proces w sądzie rejonowym, rozpoznawana była za zamkniętymi drzwiami.
Prokurator z Mrągowa Zbigniew K. w połowie grudnia 2012 r. został nieprawomocnie skazany za jazdę po pijanemu na pięć miesięcy więzienia w zawieszeniu, trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów, grzywnę oraz świadczenie pieniężne. Uzasadnienie tego wyroku było niejawne, a sprawa przed sądem rejonowym odbywała się za zamkniętymi drzwiami.
Apelację wniósł nieprawomocnie skazany prokurator. Jego adwokat w środę poprosiła sąd o ponowne wyłączenie jawności sprawy. Oponował temu prokurator Maciej Szepietowski, w którego ocenie na tym etapie sprawy nie ma już takiej potrzeby.
Sąd uznał jednak, że "z uwagi na ważny interes prywatny oskarżonego i ze względu na to, że będą poruszane kwestie jego stanu zdrowia" proces powinien odbywać się bez obecności mediów i wyłączył jego jawność.
- Ja wnosiłem o utrzymanie wyroku skazującego, bo oskarżenie taki wymiar kary zadowala. Strona przeciwna prosiła o skierowanie sprawy do sądu rejonowego i ponowne jej rozpoznanie - powiedział PAP po wyjściu z sali rozpraw prok. Szepietowski.
Jeśli wyrok się uprawomocni wobec prokuratora z Mrągowa zostanie wszczęta procedura zwolnienia z pracy w prokuraturze. Jeśli wyrok zostanie uchylony i sprawa ponownie wróci na wokandę, Zbigniew K. przez kolejne miesiące będzie pobierał 75 procent pensji. Jednocześnie nie będzie pracował, bo został zawieszony w wykonywaniu obowiązków prokuratora przez zwierzchników.
Mrągowski prokurator Zbigniew K. został zatrzymany przez policję na drodze krajowej nr 16 przed dwoma laty. Jeden z kierowców poprosił policję o interwencję, ponieważ - jak powiedział - "ford jedzie wężykiem". Pierwszy wynik alkotestu wykazał u zatrzymanego 2,8 promila alkoholu, kolejne badania krwi na zawartość alkoholu dawały różne wyniki - jeden z nich pokazał nawet 3,1 promila.
Śledztwo w tej sprawie trwało blisko rok, bo prokurator kwestionował swoją poczytalność w chwili prowadzenia samochodu.
tb, moto.wp.pl