Warszawianin w BMW M3 nie był pierwszy
Szalona prędkość w mieście, wyprzedzanie „na gazetę”, ryzykowne poślizgi i zupełne ignorowanie bezpieczeństwa innych uczestników ruchu - to główne grzechy głośnego ostatnio kierowcy BMW M3, który pędził ulicami Warszawy. Okazuje się, że nie tylko nad Wisłą znaleźć można kierowców, których fantazja przerasta zdrowy rozsądek. Pewien właściciel BMW M5 z Gruzji wyraźnie przebił warszawskiego „asa” i źle skończył.
Dziesięciominutowy klip przedstawia istne szaleństwo na ulicach Tbilisi. Niemiecka, usportowiona limuzyna, za kierownicą której zasiadał Giorgi Tevzadze, z rykiem silnika masowo wyprzedza samochody poruszające się po zatłoczonej stolicy Gruzji. Dla kierowcy BMW żadnego problemu nie stanowią korki, czerwone światła, podwójne ciągłe linie, czy fakt, że porusza się pod prąd. Mężczyźnie nie sposób odmówić sporych umiejętności. Poraża jednak zupełny brak szacunku dla życia i zdrowia innych, o przepisach prawa nie wspominając. Właściwie każda minuta tego filmu mogłaby zakończyć się koszmarnym wypadkiem i śmiercią pasażerów M5 oraz innych uczestników ruchu.
Szybko rosnąca popularność filmów kręconych przez Tevzadzego sprawiła, że znaleźli się podobni jemu, młodzi ludzie, którzy za nic mieli zdrowy rozsądek. Ich jedynym celem była jak najbardziej szalona jazda ulicami miasta. Właśnie jeden z nich siedział za kierownicą, gdy w czerwcu 2013 roku doszło do wypadku. Potężne uderzenie w drzewo zniszczyło prawą stronę BMW, w którym na fotelu pasażera siedział Tevzadze. Mężczyzna zmarł. Kierowca i znajomy słynnego Gruzina przeżył wypadek.
tb, moto.wp.pl