Wakacyjna podróż – opis zwycięzcy konkursu Lego
Od zawsze kocham Transfogarską. I Transalpinę
Grzechem według mnie byłoby wjechanie do Rumuni i szybkie dojechanie do Transfogarskiej i tylko przejazd po niej. My jesteśmy takie „szwędaczki” i zawsze jadąc gdziekolwiek po drodze wyszukujemy i zwiedzamy ciekawe miejsca, zabytki, krainy. Tak tez i w tym przypadku. Ale tu opiszę tylko najciekawsze trasy.
Transfogarska biegnie na wysokości 2034m z różnica poziomów 1500 metrów, a Transalpina na przełęczy Urdele na 2145m. Pierwsza hardcorowa, ale malownicza, druga uładzona i niedawno wyasfaltowana (w 2010 roku). Obydwie nie są przejezdne zimą.
Z Sybin do Cartisoary jest 46 km i to tam mniej więcej zaczyna się Transfogarska. Teoretycznie trasę można przejechać w 3 - 4 godziny, ale po to tu jedziemy, by się nią delektować, a nie tylko przejechać. Po około 20 minutach od Cartisoary ukazują się już przepiękne widoki – zakręty, serpentyny, więc i jechać trzeba ostrożnie i powoli. Są tablice ostrzegawcze o zakrętach i skłaniające do zredukowania prędkości. Warto zatrzymać się co pewien czas, by podziwiać widoki, wdychać czyste, świeże, górskie powietrze, porobić zdjęcia. Żadne zdjęcie nie odda tego co zobaczymy.
W niektórych miejscach trzeba bardzo uważać, bo brakuje barierek, a jadąc dosłownie w chmurach może to być niebezpieczne. Nawierzchnia jest jednak całkiem dobra, a najbardziej malownicze serpentyny mają długość około 40 km; cała trasa ma 108 km.
Niesamowite wrażenie robi przejazd przez tunel; straszny, zabezpieczony stalowymi wrotami. Niedaleko na północnym skraju tunelu jest jezioro Balea, przy którym znajdują się dwa całoroczne schroniska turystyczne i stacja meteorologiczna. Tu właśnie powstał pierwszy w tej części Europy hotel zimowy z lodu i śniegu w 2006 roku. Dalej jest śliczny 60 metrowy wodospad Balea Cascada i kolejka linowa do Balea Lac (górna stacja kolejki). W ten sposób piechurzy nadrabiają 12 km wędrówki. Jest tu też polanka, całkiem spora, odpowiednie miejsce na wypoczynek, biwak i nawet ognisko. Nie ma zakazów ani płatnych parkingów. Pasterze wypasają owce i trafia się czasem niedźwiedź i wilk…
Mieliśmy niesamowite szczęście, bo nocowaliśmy z pasterzami, pojedliśmy wspaniałego kaszkawału “prawie spod owcy”. Rano miałam najpiękniejszą pobudkę na świecie- najpierw coś cichuśko dzwoniło. A to wielkie stado owiec szło w górę. Potem przyszły osiołki; oddałam im prawie cały nasz prowiant. Tylko konserw nie chciały, a tak to wszystkożerne. Tak jak i psy pasterskie- zauroczona jestem nimi. Są bardzo mądre! I jeszcze śnieg w lipcu leżał.
A potem Jezioro Vidraru – sztuczny zbiornik stworzony dzięki tamie Barajul Vidraru zbudowanej w 1966 roku. Położone 834,00m n.p.m. Ma on powierzchnię 8,93 km². Trasa wzdłuż jeziora ciągnie się przez około 30 km i czasami jesteśmy bardzo blisko wody a czasami bardzo daleko. Najwięcej jeziora widać z tamy. Jednakże bardzo tu tłoczno i ciężko znaleźć wolne miejsce na parkingu. Zapora na rzece Ardżesz, ma 166 metrów wysokości i możliwy jest z niej skok na bungee. Na środku zapory jest skrzyżowanie i można zobaczyć dwa tunele. Jest też taras widokowy. Tuż obok niej znajduje się gigantyczny, wykonany z metalu pomnik siłacza lub wg. innych Drakuli.
Po kilku kilometrach widać ruiny zamku Poienari, ale nie ma oznakowania. Jest to zamek z XIII wieku, a Drakula ponoć urzędował w XV. Trzeba pokonać 1400 schodków, by dostać się do ruin. Wstęp jest płatny. Ruiny jak ruiny, ale najważniejsza jest świadomość, że to ten prawdziwy zamek Drakuli. 1480 schodków to jednak nie dla nas.
I na Transalpinę czyli drogę krajową DN67C. Kiedyś zwana była przez pasterzy Diabelską Ścieżką. To najwyżej położona droga w Rumunii i zapewne przez to owiana jest tajemnicą i czarcimi opowieściami. Według legend była to też ścieżka olbrzymów. Masa Jidovului to jeden z olbrzymów, który stoi tuż przy drodze. Sami Rumuni nazywają ją Drogą Królów.
Z Bascov do Obarsia Lotrului jest 170 km. Można stąd pojechać do Sebes, ale to nie będzie cała Transalpina, bo cała ma 140 km i ciągnie się od Sebes do Novaci lub wg. niektórych Pociovalistea. Z Obarsia Lotrului do Sebes jest 87 km, a do Novaci 48 km/Pociovalistea 4 km. Warto więc te 48 km przejechać w jedną i drugą stronę, by pokonać całą Transalpinę. W Pociovalistea stoi drogowskaz z napisem TRANSALPINA. Droga spokojna. Po drodze miejscowość Ranca, bardzo przypominająca nasze tatrzańskie wioseczki z wyciągami i hotelami. I stąd już piękne serpentyny, kręte drogi bez zabezpieczeń. W oddali widać wyciąg krzesełkowy. Przełęcz Urdele jest na wysokości 2145 m n.p.m.
Po drodze można się zatrzymać, obkupić turystycznie, pokosztować różności sprzedawanych w małych budkach np. kurtoskalacs- brzmi z węgierska, bo to typowy węgierski przysmak przygotowany z ciasta drożdżowego nawiniętego na stożkowy rożen. Coś podobnego widziałam już i na Węgrzech i Słowacji. Podawany jest na słodko z różnymi posypkami. Są budki jak na Krupówkach: z serami, z suszonymi kiełbasami i suszoną szynką; cała masa wspaniałej wędzonej, peklowanej słoniny. Bzdety, zabaweczki dla dzieci, no i oczywiście palinka!
Monika Seredyńska