W poniedziałek blokady na obrzeżach stolicy
Na poniedziałek transportowcy zapowiadają blokady na obrzeżach Warszawy. Do centrum miasta na pewno nie przyjedziemy - zapewnia przewodniczący Związku Pracodawców Transportu Drogowego Bolesław Milewski.
TIR-y w Podkarpackiem, Lubelskiem, Podlaskiem i Warmińsko- Mazurskiem stoją na granicy w wielogodzinnych kolejkach, oczekując na odprawy celne. Przyczyną jest przedłużający się protest celników.
"Gotowość protestacyjna jest na godz. 12 jutro" - mówił w niedzielę Milewski na antenie TVN24. "Do centrum na pewno nie przyjedziemy. Nie będziemy utrudniać życia ludziom, którzy spieszą się do pracy, na zakupy i inne rzeczy" - dodał.
Milewski zapowiedział, że TIR-y będą blokować drogi na obrzeżach Warszawy, "aby niektórzy ludzie nie dojechali do Warszawy i nie wyjechali". Zaznaczył, że protest nie będzie trwał długo. "Na pewno nie będziemy długo utrudniać. Pokażemy naszą siłę, żeby rząd przyjął sobie do wiadomości, że może to się skończyć, jak skończyło się we Włoszech" - powiedział Milewski.
Dodał, że transportowcy oczekują na przejaw dobrej woli ze strony rządu, jednak, jak dodał "rząd z nikim się nie skontaktował". "Wytrzymałość naszych kierowców, jak również nas, już sięga granic" - zaznaczył Milewski.
Szef związku transportowców nie chciał powiedzieć, ile ciężarówek weźmie udział w proteście, ale podkreślił, że "wystarczą dwa TIR-y na zablokowanie niektórych ulic w Warszawie".
"Zwracam się do rządu, ale zwłaszcza do celników z Porozumienia Białostockiego, aby wykazali serce i szacunek do innego człowieka. Ich sprawy są ich sprawami, natomiast nie mogą niszczyć, gnębić, poniżać innych ludzi" - powiedział Milewski.
Pytany, ile czasu transportowcy dają rządowi i celnikom na porozumienie, Milewski odpowiedział: "Dwa, trzy dni". W razie fiaska rozmów można się spodziewać eskalacji protestu. "Damy krótki przykład jutro w Warszawie, a potem damy większy tak, jak było we Włoszech, że może zabraknąć żywności, innych wielu rzeczy" - zapowiedział Milewski.
W grudniu ubiegłego roku Włochy zostały sparaliżowane przez trzydniowy strajk kierowców firm transportowych. W całym kraju zabrakło benzyny i podstawowych artykułów. (PAP)