W Japonii poznamy mistrza świata F1
Który z tytanów zostanie mistrzem świata Formuły 1: Michael Schumacher czy Fernando Alonso? To pytanie dręczy i fascynuje wszystkich fanów F1. Być może na odpowiedź doczekają się już w niedzielę, podczas wyścigu o Grand Prix Japonii.
W ostatnią niedzielę Schumacher triumfował w Grand Prix Chin i zrównał się w liczbie punktów z rywalem (mają po 116 "oczek"), jednak to on prowadzi w klasyfikacji MŚ, bowiem ma w dorobku siedem zwycięstw, o jedno więcej od Hiszpana. Zgodnie z regulaminem w razie remisu punktowego o kolejności decydują zwycięstwa odniesione w sezonie, a jeśli i tu będzie równowaga, to odpowiednio porównywane będą kolejne miejsca.
Suzuka jest jednym z ulubionych torów Schumachera, bowiem wygrywał tu już osiem razy. Obiekt ten jest natomiast zupełnie nieznany dla naszego Roberta Kubicy z teamu BMW-Sauber: - Nie znam toru Suzuka, choć wydaje się robić ogromne wrażenie - sprawdziłem to w grze komputerowej. Wygląda na bardzo wymagający i jazda po nim musi sprawiać przyjemność. Niestety nie miałem okazji jeździć innym bolidem po tym torze, ale i tak jestem pewien, że jazda wyścigówką Formuły 1 będzie niesamowitym przeżyciem - eksyctuje się Polak. Nie można wykluczyć, że dla Kubicy to będzie pierwszy i ostatni start na tym torze, bowiem ze względu na kiepską frekwencję GP Japonii może wypaść z kalendarza.
- Byłoby szkoda, bo to jeden z najbardziej wymagających obiektów. Kierowcy, a także kibice bardzo go lubią. Jest tutaj jeden superszybki zakręt, na którym przeciążenia boczne dochodzą do 6G. To wyzwanie dla inżynieró zajmujących się silnikami, bo muszą się głowić jak w takich warunkach zapewnić stałą dostawę oleju - powiedział dyrektor BMW, Mario Theissen. Przed rokiem w Grand Prix Japonii wygrał Fin Kimi Raikkonen z teamu McLaren-Mercedes, wyprzedzając kierowców Renault: Włocha Giancarlo Fisichellę i Alonso. W niedzielę kierowcy będą mieli do pokonania dystans 307,771 km, czyli 53 okrążenia po 5807 metrów.
_ Gazeta Krakowska _