W II RP tak jeżdżono na bale
W okresie międzywojennym na słynne bale wiele par wybierało się Chevroletami. Była to najpopularniejsza wtenczas marka - w 1928 r. udało się jej zdobyć połowę rynku.
Karnawałowe bale w warszawskich lokalach Adria czy Oaza przeszły do legendy - bawiono się do białego rana a sposób i tempo zabawy dyktował wodzirej. Można było na nich spotkać elitę z różnych grup zawodowych, zwłaszcza plastyków i literatów. Do znakomitych nazwisk należały Witkacy czy Słonimski.
Na bale goście przybywali głównie dorożkami, jednak prawdziwym sznytem był przyjazd samochodem. Pozwalał on zajechać w cieple i bez brudzenia pantofelków i lakierków, o czym pisał adiutant prezydenta Wojciechowskiego, Henryk Comte - "na balu można spotkać wytwornego pana w niekoniecznie czystych lakierkach".
Pod koniec lat 20 u szczytu powodzenia były Chevrolety, których sprzedano w 1928 r. w Polsce 3 554 sztuki. W kwietniu 1929 r. zaprezentowano model z 6-cylindrowym, górnozaworowym, ponad 3-litrowym silnikiem, który generował nieco ponad 50 KM mocy.
Źródło: Chevrolet
ll/moto.wp.pl