W Brukseli czwarty dzień bez transportu po zabójstwie inspektora ruchu
Wbrew oczekiwaniom rano w Brukseli nie wyjechały na trasy autobusy i tramwaje, nie funkcjonuje też metro. Paraliż komunikacyjny trwa od soboty, kiedy zmarł pobity przez pijanego Belga inspektor miejskiego przedsiębiorstwa transportu, Stib.
56-letni Iliaz Tahiraj został w sobotę rano wezwany na miejsce kolizji miejskiego autobusu z samochodem osobowym w jednej z brukselskich dzielnic. Świadkowie relacjonowali, że doszło tam do konfliktu i przyjaciel kierowcy samochodu pobił inspektora. Mężczyzna został odwieziony do szpitala, gdzie wkrótce zmarł.
28-letni sprawca napaści sam zgłosił się na policję w sobotę po południu. Jego adwokaci potwierdzili, że raz uderzył inspektora, ale bez zamiaru pozbawienia go życia. Przyznali, że był pijany. To mieszkaniec Brukseli i w przeciwieństwie do kontrolera nie wywodzi się ze środowiska imigracyjnego. Jak donoszą media, wracał z dyskoteki.
Zdarzenie wywołało wiele emocji wśród pracowników Stib, gdzie Tahiraj przepracował 28 lat. Dyrekcja natychmiast zarządziła wstrzymanie pracy. W poniedziałek w Brukseli odbyły się dwa marsze protestu, w których wzięło udział ponad 1500 osób. Pracownicy oraz przedstawiciele związków zawodowych Stib skarżyli się na coraz trudniejsze warunki pracy i coraz więcej przypadków agresji słownej i fizycznej, jakiej padają ofiarami.
W poniedziałek wieczorem doszło do spotkania dyrekcji Stib z minister spraw wewnętrznych Belgii Joelle Milquet, podczas którego obiecała ona m.in., że dodatkowych 400 policjantów będzie czuwać na bezpieczeństwem w środkach transportu miejskiego w Brukseli. Już kilka tygodni temu Milquet zapowiedziała też dodatkowe 30 mln euro na wzmocnienie bezpieczeństwa w mieście.
Dyrekcja Stib w poniedziałek wieczorem wyraziła satysfakcję z zapowiedzianych przez rząd działań i wezwała swych pracowników do wznowienia pracy we wtorek rano. Ale swej zgody wciąż nie dały na to związki zawodowe, które we wtorek mają głosować w sprawie wznowienia pracy. Część związkowców chce prowadzić strajk aż do pogrzebu kolegi, który odbędzie się w tym tygodniu.