W Bahrajnie bolid Kubicy (na razie?) się nie popsuł
Zastanawiałem się w samolocie, kto lata do Bahrajnu, gdy nie ma tam zawodów Formuły1? Ogromny Airbus 330 prawie w całości bowiem wypełniony był kibicami tego sportu. Łatwo ich poznać, bo albo są ubrani w firmowe koszulki czy czapki F1, albo czytają magazyny poświęcone F1, albo po prostu rozmawiają o Formule. Leciały całe, wielopokoleniowe rodziny. Dziadek, rodzice i dzieci, w tym jeszcze takie niechodzące. Najwięcej oczywiście kibiców ze Skandynawii.
O tym, że dla niewielkiego królestwa Bahrajnu coroczne zawody o Grand Prix to wyjątkowe wydarzenie, przekonujemy się już na lotnisku. Na kibiców czekają specjalne stanowiska odprawy paszportowej. Kibice posiadający bilety na zawody nie płacą za wizę. Co prawda kosztuje ona tylko 15 USD, ale zawsze to miły gest.
Pustynny surrealizm
Od czterech lat, raz do roku, oczy wielu milionów kibiców zwrócone są właśnie na Bahrajn. Marketingowo to dla kraju znakomite posunięcie. Ale trzeba mieć fantazję i pieniądze, by za 150 milionów dolarów zbudować tor na środku pustyni. Całość wygląda imponująco, ale i surrealistycznie. Jak okiem sięgnąć, dookoła kamienie i piach, aż nagle namioty, wieża obserwacyjna, parkingi i sam tor.
W stolicy kraju Manamie wolnych miejsc w hotelach nie ma co szukać. A jeśli już się znajdzie, ceny mogą przyprawić o zawał.
4,5 tysiąca za pokój!
Jednoosobowy pokój w Sheratonie kosztuje normalnie 76 tutejszych dinarów (BD). Na ten weekend cena skoczyła do 420 BD (1 BD = 2,7 USD). Przeliczając na złotówki, wychodzi ponad 4,5 tysiąca złotych za dobę! Ceny w innych hotelach też podskoczyły czterokrotnie. Na lotnisku poczciwie wyglądający siwy taksówkarz bez mrugnięcia okiem, spokojnym tonem podał cenę za przejazd trzy raz wyższą niż powiedziano mi, że powinienem zapłacić. – Wszy-stko jest teraz droższe – powiedział, kiedy stwierdziłem, że chyba przesadził.
Na trybunach toru Sakhir jest 40 tysięcy miejsc siedzących. Wszystko wskazuje na to, że wszystkie bilety zostaną sprzedane. Trzypasmowa autostrada z Manamy na oddalony o 30 kilometrów od miasta tor nawet nie powinna się zakorkować. Wszędzie są ludzie dbający o to, by wszystko szło sprawnie. A na torze 900 osób od dłuższego czasu pracuje w pocie czoła, by wszystko się udało.
Szefujący służbom technicznym Jassim Ibrahim opowiadał, że treningi personelu trwają od kilku tygodni. 150-osobowy sztab medyczny, 140 strażaków i cała reszta pomyślnie przeszli symulacje najgorszych sytuacji na torze, ze zderzeniem kilku samochodów i pożarem włącznie.
Na razie ich umiejętności nie zostały sprawdzone, ale to nie przypadek, że FIA przyznała torowi w Bahrajnie (pierwszy raz w ogóle) FIA Institute Centre of Excellence – tytuł za wysoki standard służb medycznych, służb na torze i służb kontroli wyścigu. Będziemy wykorzystywać tor Sakhir do treningów i na doskonalenie spraw związanych z bezpieczeństwem – powiedział prezydent FIA Institute Sid Watkins.