Przełamując fale
Jadąc przez szwedzkie miasteczka i bocznymi drogami, na których pełno fotoradarów i ograniczeń prędkości, zastanawiamy się: jak to możliwe, że to ojczyzna jednych z najlepszych na świecie kierowców? Umiejętności przeciętnego Szweda to poziom, porównywalny z amatorami, startującymi w Polsce w imprezach Konkursowej Jazdy Samochodem. Naprawdę, nie ma w tym wiele przesady. Odpowiedź jest prosta: dużo ćwiczą. Mieliśmy okazję się o tym przekonać, podczas postoju na niewielkiej stacji benzynowej, sąsiadującej z typowym szwedzkim barem... z pysznymi hamburgerami. Na tankowanie przyjechało kilka aut, ciągnących na lawetach totalne wraki, najczęściej szwedzkiej produkcji. Mijały nas sznury lawet z poobijanymi autami, których nikt nie zezwoliłby zarejestrować. Nie był to jednak żaden złom "na handel", lecz najprawdziwsze w świecie, sportowe samochody, dostosowane do wymagań odbywających się w okolicach miejscowości Laholm wyścigów. To bardzo popularny sport w Szwecji, jak uświadomił mi jeden z kierowców. Jak
powiedział, wyścigi odbywają się regularnie, co tydzień, w trzech sąsiadujących ze sobą miejscowościach. Za każdym razem w wyścigu bierze udział ponad setka samochodów. Kto się ściga? Każdy kto chce.