Volvo V60 D2 Momentum Alcoguard: czy na się oszukać alkomat?
Oto Volvo V60 D2 z silnikiem Diesla o mocy 115 KM i automatyczną skrzynią biegów Powershift. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to zwykłe, nieźle wyposażone kombi marki Volvo. Pod maską dość oszczędny, ale niezbyt mocny diesel. Z tyłu spory, jak to w kombi, bagażnik. Jest jednak coś, co odróżnia go od wszystkich innych samochodów, które jeżdżą po naszych drogach. Ten jest wyposażony w alkomat. Działa bardzo prosto. Piłeś? Nie pojedziesz. Życie pokazuje jednak, że w każdym systemie są luki. Postanowiliśmy sprawdzić czy pijany kierowca nie ma szans na przejażdżkę tym autem. W teście pomogła nam policja.
Zanim uruchomisz silnik, musisz dmuchnąć w bezprzewodowy alkomat, który aktywuje się, gdy tylko otworzysz drzwi. Urządzenie przygotowuje (rozgrzewa) się do pracy w ok. 10 s. Gniazdo ładowania jego baterii schowano w środkowej konsoli. Gotowość do wykonania pomiaru jest sygnalizowana zapaleniem się diody. Potem, przez ok. 5 sekund trzeba dmuchać w wymienny ustnik. Wynik pomiaru jest prezentowany z pomocą trzech diod, sygnału dźwiękowego i na wyświetlaczu w desce rozdzielczej.
Jak to działa? Wydychane przez kierowcę powietrze jest wtłaczane z pomocą małej pompy do ogniwa paliwowego. Jeśli znajdują się w nim cząsteczki etanolu - nastąpi reakcja w ogniwie paliwowym. Tym silniejsza, im wyższe jest stężenie alkoholu. Jeśli promili jest za dużo, alkomat nie zezwoli na uruchomienie silnika. Urządzenie oblicza ile promili jest w powietrzu wydychanym przez kierowcę i jeśli wynik przekracza 0,2 mg/l, nie zezwoli na uruchomienie silnika. Alkomat Volvo zabezpieczono przed oszustwem. Nie da się go "oszukać" z użyciem zewnętrznych źródeł powietrza, np. samochodowego kompresora lub sprayu ze sprężonym powietrzem, stosowanego do czyszczenia komputerowych klawiatur.
Wynik testu sygnalizowany jest z pomocą odpowiedniego koloru diody. Zielona, oznacza 0,0-0,1 mg/l alkoholu i zezwala na uruchomienie silnika. Żółta to zawartość na poziomie 0,1-0,2 mg /l alkoholu. Również w tym przypadku silnik może zostać uruchomiony, ale kierowca otrzymuje ostrzeżenie, że nie powinien teraz prowadzić. Najrozsądniej byłoby zaczekać, aż poziom alkoholu się obniży. Czerwona dioda, to już ponad 0,2 mg /l alkoholu i zakaz jazdy. Silnik nie zostanie uruchomiony.
Komunikację diodami, uzupełniają napisy, prezentowane na ciekłokrystalicznym wyświetlaczu, umieszczonym wewnątrz tarczy jednego z zegarów. Dzięki nim dowiemy się np., dlaczego badanie się nie powiodło. To zdarza się często, na początku korzystania z urządzenia. Na ogół przyczyną jest zbyt krótkie wdmuchiwanie powietrza do alkomatu. Wynik testu, wykonanego tuż przed uruchomieniem auta, jest przechowywany w pamięci systemu Alcoguard przez 30 minut, po wyłączeniu silnika. Dlatego kierowca nie musi powtarzać całej procedury za każdym razem, kiedy zatrzymuje na krótko samochód.
Koszt urządzenia to 6200 zł. Może być montowane we wszystkich modelach Volvo, z wyjątkiem XC90. System musi być raz do roku kalibrowany przez autoryzowany serwis Volvo. Próg, przy którym Alcoguard nie zezwala na jazdę, można zmieniać w zależności od kraju i obowiązujących w nim przepisów. Wartość jest ustalana przez serwis, monitorujący urządzenie.
A co jeśli rozładuje się bateria, uszkodzimy lub zgubimy alkomat? W praktyce oznacza to koniec jazdy, ale kierowca ma jedno wyjście awaryjne. Silnik można jednorazowo uruchomić, korzystając z funkcji Emergency Bypass. Na wyświetlaczu na stałe pojawi się komunikat o dokonaniu takiej czynności, który może zostać skasowany tylko przez serwis. Wydaje się, że niestety, to również droga dla kierowców, którzy z powodu spożywania alkoholu przed jazdą, chcieliby "obejść" ten system.
Próbowaliśmy innych metod i dokonaliśmy porównania dokładności urządzenia z jednym z najpopularniejszych alkomatów, stosowanych przez polską policję: ALCO-SENSOR IV CM. Wynik testu dokładności wypadł bardzo pomyślnie dla Alcoguarda, wyprodukowanego przez Volvo. Oba urządzenia bazują na ogniwach paliwowych. Dokładność pomiaru, dokonywanego z ich pomocą jest niemal identyczna. Przy okazji, okazało się, że w obu przypadkach musimy uważać na to co jemy i pijemy. Niekoniecznie alkohol. Zjedzenie czekoladowego batonika, albo użycie płynu do płukania ust, może zamienić nas w drogowych przestępców, chociaż nie piliśmy ani kropli alkoholu. Na szczęście już po ok. 15 min. wynik pomiaru powinien być w normie. Dlatego, uważajmy na płyny do płukania ust, słodycze i lekarstwa, zawierające alkohol. Bezpośrednio po ich użyciu, wynik pomiaru może wskazywać, że kierowca jest pijany, choć to
nieprawda .
Ostatni z naszych testów pokazał jednak, że wszystko to na nic. Jeśli kierowca nie chce przestrzegać prawa, w jego egzekwowaniu nie pomoże nawet zainstalowany w aucie alkomat. Okazało się, że jest jeden, dramatycznie wręcz prosty sposób, by "oszukać system". Alkomat nie został połączony z czujnikiem obciążenia fotela, a pomiaru z jego pomocą można dokonać także poza samochodem. To błąd ze strony producenta. W praktyce oznacza bowiem, że kierowca nie musi wcale badać siebie... Wystarczy poprosić jakąkolwiek, trzeźwą osobę, by dmuchnęła za nas w alkomat i... już bez przeszkód, możemy uruchomić silnik, a następnie rozpocząć podróż samochodem pod wpływem alkoholu. W każdej chwili można się zamienić miejscami. W dodatku, jak już pisaliśmy, system zapamiętuje pozytywny wynik testu na 30 min. i w tym czasie
pozwala bezkarnie ponownie uruchamiać auto, bez użycia alkomatu.
Nie sposób nie zgodzić się tu z argumentami policji, że nic nie zastąpi zdrowego rozsądku kierowcy. Urządzenie Alcoguard może być jedynie suflerem, który podpowie nam, czy już możemy, czy jeszcze nie powinniśmy jechać, jeśli spożywaliśmy niewielkie ilości alkoholu, np. 1 małe piwo, albo kieliszek wina. Nie jest to z pewnością bat na zatwardziałych zwolenników jazdy "po kielichu". Ich może wyeliminować z dróg tylko policja, albo... śmierć.
Na koniec kilka uwag o samym aucie. Volvo V60 to dobrze znany model. Kombi w klasycznym, szwedzkim stylu. Całkiem niezła jakość wykończenia wnętrza i prostota projektu, to wyróżnik marki. W środkowej konsoli, cieniutki panel sterowania z ciekłokrystalicznym wyświetlaczem i ukryty za nim, niewielki schowek. W wersji Alcoguard nie można z niego korzystać, ponieważ zamontowano tam bazę do mocowania i ładowania alkomatu. Z przodu jest całkiem przestronnie. Pasażerom tylnej kanapy brakuje nieco miejsca dla nóg. Pojemność bagażnika, jak na kombi, nie jest potężna, ale 430 l w zupełności wystarczy. Po złożeniu tylnej kanapy do dyspozycji mamy 1246 litrów.
Pod maską testowanego przez nas egzemplarza pracuje ekonomiczny, ale niezbyt mocny silnik Diesla. Ma pojemność 1,6 l, moc 115 KM i maksymalny moment obrotowy 270 Nm, dostępny w przedziale 1750-2500 obr./min. Dlatego, wyposażony w niego, ważący ponad 1600 kg samochód, nie może pochwalić się imponującymi osiągami. Volvo V60 D2, sprzężony ze opieszale działającą, automatyczną skrzynią Powershift potrzebuje aż 12,7 s., by rozpędzić się do 100 km/h. W mieście można to jeszcze wybaczyć, ale wyprzedzanie innych samochodów poza miastem staje się problematyczne.
Coś za coś. W zamian powinno być oszczędnie. Owszem, jest, ale nie aż tak, jak obiecuje producent. Minimalnie z tego kombi można wycisnąć spalanie na poziomie poniżej 4,5 l ON/100 km. Wystarczy zdecydowanie dodać gazu, by wszystko zepsuć, uzyskując w mieście nawet 9 l/100 km. Jeżdżąc bardziej eko, można obniżyć ten wynik do niecałych 6 l/100 km.
Pomimo to, dla wielu Volvo V60 ma i będzie mieć swój nieodparty urok. Skandynawski design może się podobać. Nie sposób też narzekać na komfort podróżowania, o ile nie jest się pasażerem tylnej kanapy o wzroście powyżej 185 cm. Bagażnik z całą pewnością, pomieści wszystkie niezbędne "drobiazgi".
Na dużą pochwałę zasługuje prowadzenie auta. Przypomnijmy, to ostatni model Volvo, stworzony pod rządami Forda i od niego pochodzi zawieszenie. Wykończenie wnętrza i jego funkcjonalność są na bardzo dobrym poziomie. Po prostu, typowe Volvo. Jak przystało na przedstawiciela tej marki, V60 jest również jednym z najbezpieczniejszych modeli na rynku. W standardzie wyposażono go w system City Safety, który wspomaga hamowanie przy prędkościach do 30 km/h.
Na koniec słów kilka o cenie testowanego egzemplarza. Za Volvo V60 D2 w wersji wyposażenia Momentum trzeba zapłacić 142 200 zł. Ten egzemplarz został jednak doposażony w skrzynię Powershift za 8800 zł, specjalny lakier za 3500 zł, pakiet zimowy, obejmujący podgrzewanie foteli, lusterek i spryskiwaczy za 4650 zł, zintegrowane foteliki dla dzieci w tylnej kanapie za 1520 zł, przyciemniane szyby za 1020 zł oraz lepszy system audio, za 3220 zł. Wszystko to razem podniosło cenę do 164 910 zł. Dodajmy do niej jeszcze alkomat za 6200 zł i w ten oto sposób uzyskamy cenę końcową: 171 110 zł. Sporo, jak za dobrze wyposażony samochód z małym i słabym silnikiem Diesla.
Marek Wieliński, moto.wp.pl