Ryzykowna wersja?
W swojej historii koncern VW kilka razy zastosował pewien prosty i skuteczny zabieg. Delikatnie odnowione auto schodzącej generacji sprzedawano jako zupełnie nowe. Niektórzy pamiętają zapewne Golfa IV cabrio będącego w rzeczywistości trójką z nowym przodem. Podobny manewr włodarze niemieckiego gracza wdrożyli w życie w przypadku Golfa VI Variant.
Designerzy odrobili zadanie domowe tworząc estetyczne i praktyczne zarazem nadwozie, co w kompaktowych kombi nieczęsto się zdarza.Najwięcej zmian znajdziemy wewnątrz, gdzie w istocie obcujemy z szóstą generacją. Design deski rozdzielczej, podobnie jak nadwozia, nie zachwyca. Ot, niemiecka ergonomia i funkcjonalność w estetycznej formie. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że jakość użytych materiałów stoi na wysokim poziomie.
Paleta silnikowa szóstego wcielenia niemieckiego króla była niezwykle bogata, każdy znajdzie odpowiednią jednostkę. Poczynając od słabiutkiego wolnossącego benzyniaka 1.4 po dwulitrowego diesla. W ogłoszeniach sprzedaży, rzecz jasna, ogromną popularnością cieszą się egzemplarze z silnikiem zasilanym olejem napędowym. Zwłaszcza legendarny 1.9 TDI uznawany za konstrukcję wytrzymalszą i tańszą w eksploatacji od swego następcy 2.0 TDI.
Na rynku wtórnym Volkswagen Golf VI Variant zaopatrzony w benzynowy silnik 1.4 TSI nie stoi na przegranej pozycji. Wśród sprzedanych egzemplarzy większość pracuje bezproblemowo. Nie oznacza to jednak, że nie należy się przejmować usterkowością nowoczesnego agregatu.