Vettel: nie chciałem zastąpić Kubicy
Choć w teamie BMW Sauber ostro iskrzy, to Robert Kubica może liczyć na życzliwość Sebastiana Vettela. Testowy kierowca niemieckiego zespołu bardzo przeżył wypadek naszego mistrza w Kanadzie. "Chciałem by Robert pojechał w Grand Prix USA. Nie cieszyłem się z debiutu zastępując kolegę po wypadku" - powiedział Niemiec w wywiadzie dla "Dziennika".
W Indianapolis zastąpił pan w wyścigu Roberta Kubicę. Jak pan ocenia swój debiut?
Różnica między Formułą 1, a innymi seriami jest ogromna. Bolid to niewiarygodnie mocna maszyna. A zanim się do niej wsiądzie mówią ci mnóstwo rzeczy, które trzeba zapamiętać. Samo nastawienie do wyścigu nie różni się od tego z World Series. Chcesz obronić swoją pozycję na starcie, potem być szybkim na każdym okrążeniu. Tylko dystans w Formule 1 jest dłuższy. Pamiętam wszystko, co wydarzyło się w tym wyścigu. I pewnie będę pamiętał do końca życia. Zwłaszcza ten moment, kiedy mijałem linię mety.
Był pan przygotowany do tego wyścigu?
Zawsze muszę być przygotowany, że w każdej chwili mogę zastąpić kolegę. Na tym polega moja praca. Gorzej było z nastawieniem psychicznym. Czekałem, tak jak cały zespół, na wyniki badania Roberta i miałem nadzieję, że zostanie dopuszczony przez lekarzy do startu.
Od początku wiedział pan, że zastępuje Kubicę tylko na jeden wyścig?
Oczywiście. I muszę dodać, że tak naprawdę nie mogłem się cieszyć z debiutu, bo zastępowałem kolegę, który miał koszmarny wypadek.
Co pan pomyślał, kiedy zobaczył pan to zdarzenie?
Byłem w szoku. Nigdy nie widziałem na żywo tak groźnego wypadku. Trudno było w to uwierzyć. Nie wiedzieliśmy, co się stało, ale nawet przez chwilę nie pomyślałem, że Robert zginął.
*Nie zastanawia się pan czasami, że to zbyt niebezpieczny sport? *
Nigdy. Nie boję się. Gdybym się bał wykonywać mój zawód, musiałbym go zmienić. Ale czuję ogromny respekt przed bolidem Formuły 1.