Uzależniony od smsów kierowca autobusu
Wszystkie sms-y kierowca wysyłał na konkurs ogłoszony przez jedną z ogólnopolskich stacji telewizyjnych, w którym nagrodą główną było 100 tys. zł.
"Na razie nic nam nie wiadomo, by wygrał tę kwotę, ale że jeszcze nie ogłoszono wyników konkursu, na wszelki wypadek wszyscy trzymany za niego kciuki, bo gdyby tak się stało, to w miarę bezboleśnie rozwiązałoby to nasz wspólny problem" - powiedział w czwartek PAP rzecznik słupskiego MZK Hubert Boba.
Na razie spłatę sms-owego długu wobec spółki poręczyła swoim majątkiem rodzina kierowcy. Nie ustalono jeszcze, w jaki sposób dług ma być zwracany. Wiadomo tylko, że kierowca nie straci pracy z powodu wysokiego rachunku.
"Szukamy najkorzystniejszego rozwiązania dla obu stron. Nie ukrywam, że zależy nam na jak najszybszym odzyskaniu tych pieniędzy, bo dotychczas nie płaciliśmy tak wysokich rachunków. Zdajemy sobie jednak również sprawę z tego, że zwrot kwoty, która stanowi równowartość niemal trzyletniego wynagrodzenia, będzie dla kierowcy nie lada problemem" - wyjaśnił rzecznik.
Służbowe komórki kierowcom autobusów słupskiego MZK spółka kupiła przed 6 laty. Aparaty zastąpiły używane dotychczas radiotelefony, które trzeba było wycofać, bo pracowały na częstotliwościach zastrzeżonych dla służb mundurowych. Komórki służą przede wszystkim do kontaktu z dyspozytorem ruchu. Miesięczny limit na rozmowy wynosi 15 zł. Po wartej 75 tys. zł. wpadce kierowcy spółka wprowadziła nowe zabezpieczenia w służbowych komórkach.(PAP)