Uwaga na fotoradar na Wisłostradzie. Kierowcy dają się nabrać
Stojący w Warszawie fotoradar okazał się maszynką do zarabiania pieniędzy. Wszystko przez mylący znak stojący przed nim. Nie wiadomo kiedy urzędnicy zajmą się sprawą, gdyż sytuacja jest zgodna z przepisami.
Feralny fotoradar stoi przy Wisłostradzie (krajowa „siódemka”) zaraz za wyjazdem z tunelu w kierunku Gdańska – informuje Radio Zet. Urządzenie pilnuje kierowców opuszczających tunel, w którym obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. Jednak przed samym fotoradarem stoi znak ograniczenia do 70 km/h, co wprowadza w błąd wielu kierowców, którzy przyspieszają nieco wcześniej.
Fotoradar mierzy prędkość jeszcze przed znakiem dopuszczającym szybszą jazdę, co oznacza, że robi zdjęcia za przekroczenie prędkości 50 km/h. Kierowcy jednak widząc przed nim wyższy limit prędkości spodziewają się, że pilnuje on właśnie dostosowania się do ograniczenia do 70 km/h. Zamieszanie wynika z faktu, że wcześniej fotoradar był odwrócony w drugą stronę i kontrolował kierowców udających się w kierunku południowym. Po przestawieniu go o 180 stopni powstała myląca sytuacja.
Choć Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie poinformował, że zajmie się tą sytuacją, to nie wiadomo kiedy to się stanie. Ponieważ przed znakiem kierowców obowiązuje ograniczenie do 50 km/h, wszystko odbywa się zgodnie z prawem, a sam fotoradar zapewnia spore przychody.
(źródło: Radio Zet)