Trwa ładowanie...
15-02-2011 11:33

"Uświadomił nas wypadek Mariana Bublewicza"

"Uświadomił nas wypadek Mariana Bublewicza"Źródło: AP
drywg3o
drywg3o

- Mamy w Polsce nowszy sprzęt medyczny, oraz zapewniamy większe bezpieczeństwo kierowcom w porównaniu z innymi krajami - odpowiada dyrektor Rajdu Polski, Tomasz Bartoś na pytanie, dlaczego sytuacja z Rajdu Ronde di Andora nie mogłaby mieć w naszym kraju miejsca.

Po wypadku Roberta Kubicy pojawiło się wiele głosów obarczających odpowiedzialnością organizatorów rajdu za to, że polski kierowca aż 30-40 minut czekał w rozbitym samochodzie na sprzęt do cięcia karoserii.

- Taka sytuacja byłaby u nas nie do pomyślenia - mówi Bartoś. - Rajdy w Polsce są o wiele lepiej zabezpieczone. Przed startem do każdego odcinka specjalnego stoją dwa samochody: ambulans reanimacyjny i wóz techniczno-ratunkowy straży pożarnej.

- Wszystkie samochody mają GPS, na każdych zawodach jest centrum kierowania rajdem i samochody ratownicze. Naprawdę wszystkie procedury działają. W 2008 i 2009 roku byłem świadkiem interwencji ratunkowej z udziałem śmigłowca - zachwala Bartoś.

drywg3o

Wypadek Roberta Kubicy uświadomił wszystkim, że rajdy samochodowe są dużo bardziej niebezpieczne od wyścigów na torach Formuły 1. Zdaniem niektórych, to naprawdę sport ekstremalny.

- Na pewno nie jest to sport powszechny ze względu na specyfikę. Czy ekstremalny? Chyba można tak powiedzieć, bo ryzyko jest ogromne. Ale właśnie dlatego tak dmuchamy na bezpieczeństwo. Uświadomił nas wypadek Mariana Bublewicza w 1993 roku. Akcja ratunkowa trwała za długo, a strażacy dysponowali gaśnicami i siekierami. Od tamtej pory naprawdę zmieniło się ogromnie dużo - przyznaje szef Rajdu Polski.

GAZETA WYBORCZA/WP.PL

drywg3o
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
drywg3o
Więcej tematów