Urzędnicze kłopoty z remontem dróg
Po czym w Łodzi poznać, że kierowca jest trzeźwy? Po tym, że jeździ wężykiem. Ominięcie dziur w jezdniach to w Łodzi spore wyzwanie. Kierowcy, którzy nie chcą wymieniać co tydzień amortyzatorów, muszą uprawiać na ulicach slalom gigant. Niestety, większość dziur nie zostanie załatana aż do kwietnia.
Dopiero w ubiegły piątek Zarząd Dróg i Transportu ogłosił przetarg na łatanie jezdni. Szefowie zarządu liczą, że będzie się on cieszył dużym zainteresowaniem. - _ Jestem przeciwnikiem zlecania remontów tylko jednej firmie. Konkurencja motywuje do lepszej pracy _ - mówi Maciej Winsche, nowy dyrektor ZDiT.
Jednak na rozstrzygnięcie przetargu trzeba będzie poczekać. I to sporo.
- _ Podpisanie umów z firmami, które wygrają przetarg, ma nastąpić do końca marca _ - mówi Aleksandra Kaczorowska z biura prasowego ZDiT.
Dlaczego tak późno? Oferty zostaną otwarte 2 marca. Potem ZDiT musi dokonać wyboru firm. Następnie ci, którzy przegrają przetarg, będą mogli złożyć odwołanie w ciągu 5 dni. Kompleksowe łatanie dziur w jezdniach będzie musiało czekać do zakończenia pełnej procedury związanej z przetargiem. Wprawdzie wyrwy w jezdniach od 28 stycznia miał łatać Zakład Drogownictwa i Inżynierii. Radni zarządzili, że do marca przejmie on ten obowiązek od Zarządu Dróg i Transportu. Jednak oficjalnie ZDiI może zacząć łatać dziury dopiero od czwartku, bo w środę po południu wiceprezydent Dariusz Joński podpisał regulamin upoważniający do przekazania robót ZDiI.
Czy to oznacza, że dziury zaczną znikać w szybkim tempie? Raczej nie. Bo jak ustaliliśmy, ZDiI łata jezdnie już od 4 lutego, a dotąd kierowcy nie zauważyli poprawy. - _ Zaczęliśmy łatać przed podpisaniem regulaminu, bo obawialiśmy się, że to na nas spadnie obowiązek wypłacania odszkodowania za uszkodzone w dziurach auta _ - tłumaczy Mirosław Jerzmanowski, prezes ZDiI. - _ Zlecenie na roboty mam na piśmie z datą piątego lutego _.
Dla kierowców to marne pocieszenie. ZDiI ma do dyspozycje zaledwie 5 brygad, które wyruszają do pracy z ciągnikiem i kociołkiem. O tym, że nie dadzą rady szybko załatać dziur, jest przekonany nawet wiceprezydent, któremu podlegają drogi.
- Nie mam co do tego wątpliwości - mówi Dariusz Joński. - Dlatego chcę, by prace były też zlecone Łódzkiemu Zakładowi Usług Komunalnych. W czwartek dostanę opinię prawną.
Zwiększenie załogi niewiele jednak pomoże, bo łódzkie jezdnie już dawno nie były tak dziurawe, jak w tym roku.
Jakby zawirowań z łataniem było mało, w środę uznano, że Zakład Drogownictwa i Inżynierii naprawia drogi... nielegalnie. I to pomimo faktu, że robi to od 4 lutego. Dlaczego? Bo nie było regulaminu. - Nie wiedziałem, że poszło zlecenie dla ZDiI - mówi Dariusz Joński. - Wyciągnę konsekwencje wobec osób, które je podpisały.
Wiceprezydent zapowiada też, że chce, by umowy z nowymi firmami podpisano w połowie marca. - Chcę, by zmienił się sposób naprawiania dziur. Zanim asfalt zostanie wlany w wyrwę, ma być ona ogrzana, co zapobiegnie szybkiemu wykruszaniu się masy - tłumaczy Dariusz Joński.
Walcz o swoje
Po uszkodzeniu auta w dziurze można się ubiegać o odszkodowanie w Zarządzie Dróg i Transportu.
Żeby powalczyć o zadość- uczynienie od drogowców, trzeba złożyć wniosek o odszkodowanie. Można ściągnąć go ze strony internetowej Zarządu Dróg i Transportu. Należy do niego dołączyć szkic zdarzenia, podać dokładną lokalizację miejsca zdarzenia, zdjęcia, namiary na siebie oraz na świadków. Przyda się również notatka policji. Wniosek jest rozpatrywany przez ZDiT w trakcie 30 dni, a potem przekazywany ubezpieczycielowi, czyli InerRisk.