Unia uwalnia się od zależności Rosji w dostawach gazu
Azerbejdżan zobowiązał się dostarczać gaz dla Unii Europejskiej, zasilając korytarz południowy, w którego skład wchodzi Nabucco - ogłosiła Komisja Europejska. Szef Komisji Jose Barroso i prezydent Azerbejdżanu lham Alijew podpisali w Baku deklarację w tej sprawie. Dzięki temu Unia zmniejszy zależność od surowca w dostawach z Rosji.
- To znaczący przełom. Porozumienie potwierdza, że Europa będzie miała bezpośredni dostęp do gazu znad Morza Kaspijskiego - oświadczył Barroso w komunikacie prasowym. KE podkreśla, że to pierwsze tego rodzaju pisemne, długoterminowe zobowiązanie ze strony rządu w Baku. W zamian UE zapewnia Azerbejdżanowi swój duży i stabilny rynek zbytu.
Barroso podkreślił, że w ten sposób Azerbejdżan umożliwia realizację gazowego korytarza południowego UE: systemu priorytetowych gazociągów mających transportować gaz z Kaukazu z pominięciem Rosji, którego zasadniczą częścią ma być Nabucco. Na razie jednak Azerbejdżan nie potwierdził, że zaangażuje się w budowę tego akurat gazociągu.
- Oświadczamy, że naszym wspólnym celem jest, aby korytarz południowy był ustanowiony i operacyjny jak najszybciej i aby Azerbejdżan stał się znaczącym udziałowcem i stworzył warunki do działania południowego korytarza - głosi podpisana deklaracja.
- Ten nowy szlak przesyłowy zwiększy bezpieczeństwo energetyczne dla europejskich konsumentów i przedsiębiorców - podkreślił szef KE.
- Wraz ze zwiększającym się importem gazu w nadchodzących dekadach, potrzebujemy nowych dostawców z Azerbejdżanem na czele, którzy dołączą do naszych dotychczasowych partnerów - powiedział unijny komisarz ds. energii Guenther Oettinger. Towarzyszy on Barroso w podróży na Kaukaz.
Według zapewnień KE, Azerbejdżan zobowiązał się do dostarczania wystarczającej ilości gazu, aby korytarz południowy mógł zacząć funkcjonować. Nabucco ma ruszyć od 2015 r. by zmniejszyć zależność Unii Europejskiej od surowca z Rosji, która pokrywa obecnie 40% unijnego importu. Rozpoczęcie budowy, której koszt szacowany jest na w sumie na 8 mld euro, planowane jest na 2012 rok. Rurociągiem tym gaz z rejonu Morza Kaspijskiego ma popłynąć przez Turcję, Rumunię i Bułgarię do Europy Środkowej. Planowana docelowo przepustowość ma wynieść 31 mld metrów sześciennych gazu rocznie.
W skład korytarza południowego wchodzą także inne gazociągi: np. ITGI do Włoch przez Turcję oraz adriatycki TAP, które także docelowo mają transportować kaukaski gaz do UE. W tym przypadku chodziłoby o rozszerzenie istniejącej infrastruktury poza granice UE. Komisja Europejska podała, że "w kolejnych miesiącach Azerbejdżan podejmie dalszą decyzję, któremu z tych gazociągów nadać priorytet".
Wizyta Barroso w Azerbejdżanie nastąpiło w nieprzypadkowym momencie - do marca rząd w Baku ma zdecydować, komu przydzieli prawo do eksploatacji nowych, bogatych złóż Shach Deniz 2, o które z Europejczykami konkurują także Rosjanie.
W piątek Barroso z Oettingerem będą w Turkmenistanie, który poszukuje nowych kierunków zbytu poza Rosją, dlatego jest gotów przesyłać swój gaz do UE. Przeszkody mają charakter infrastrukturalny: rząd w Aszchabadzie zapewnia dostawy gazu tylko do swojej granicy. Stamtąd trzeba by wybudować nitkę po dnie Morza Kaspijskiego do Azerbejdżanu, by połączyć turkmeńskie złoża z gazociągiem do UE.
Tymczasem Rosja nadal forsuje mający liczyć 3,6 tys. kilometrów South Stream, który jest projektem konkurencyjnym wobec Nabucco. Gazociąg ma prowadzić z Rosji do Bułgarii, gdzie podzieli się na dwie nitki: północną - do Austrii i Słowenii przez Serbię i Węgry oraz południową - do Włoch przez Grecję. Jego przepustowość wyniesie 63 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Ma wejść do eksploatacji w końcu 2015 r. Ale Turcja, zaangażowana w Nabucco, dotąd nie wydała zgody na położenie odcinka South Stream na jej wodach Morza Czarnego.