Ukarany Hamilton się tłumaczy
Robert Kubica (BMW Sauber) utrzymał szóstą lokatę, a w klasyfikacji generalnej awansował na trzecią pozycję.
Na dwa okrążenia przed metą Hamilton rozpoczął manewr wyprzedzania prowadzącego Kimiego Raikkonena (Ferrari). Fin umiejętnie jednak przyblokował rywala. Brytyjczyk nie zdecydował się na dohamowanie, tylko z pełną prędkością ściął szykanę. Wyjechał na tor przed Raikkonenem, ale szybko przepuścił Fina.
Oddał mu jednak prowadzenie tylko na kilka sekund - zdarzenie miało miejsce przy wjeździe na długą prostą, na której McLaren okazał się wyraźnie szybszy od Ferrari. Po kilkuset metrach, w strugach deszczu, Raikkonen przed czasem zakończył wyścig - wypadł z toru goniąc rywala.
"Raikkonen wyraźnie wypchnął mnie z toru - musiałem ratować się ścięciem zakrętu. Takie jest jednak ściganie" - ocenił Hamilton. Z jego opinią nie zgodzili się sędziowie.
"Przez cały wyścig modliłem się o deszcz. Wiedziałem, że to jedyna szansa na wyprzedzenie Raikkonena. Ostatecznie i tak nie udało się wygrać" - dodał Brytyjczyk, który uznawany jest za jednego z najlepszych kierowców na mokrym torze.
McLaren nie może odwołać się od tej sankcji. Jak wyjaśnili przedstawiciele FIA w takich przypadkach orzeka się karę przejazdu przez pit lane. W przypadku zdarzenia na przedostatnim okrążeniu nie było już jednak na to czasu - stąd 25 sekund doliczonych do czasu.
Identyczną karę stewardzi FIA zasądzili Niemcowi Timo Glockowi, który przez to stracił punkt - spadł na 9. miejsce. Na ósmym uplasował się Australijczyk Mark Webber (Red Bull).
Zmiana wyniku sprawiła, że walka o mistrzostwo świata kierowców wyrównała się. Prowadzi Hamilton (76 pkt), ale Massę wyprzedza jedynie o dwa punkty. Do końca sezonu pozostało pięć wyścigów.