Tylko pola, pastwiska i wyścig
"Magny Cours to wspaniałe, pełne atrakcji miejsce dla osób, które... lubią oglądać krowy" - informował magazyn "Red Bulletin" w zapowiedzi Grand Prix Francji w 2006 roku. Faktycznie, docierając na Circuit de Nevers można doznać szoku. Poza torem i malutką wsią o nazwie Magny Cours nie ma tu nic – tylko pola, pastwiska i słońce Burgundii - pisze Dziennik.
Nie wszyscy gardzą sielską atmosferą wiejskiego toru. "Bardzo lubię to miejsce, ponieważ tutaj możemy skupić się wyłącznie na ściganiu" – mówi szef zespołu BMW Sauber Mario Theissen.
"Szkoda by było, gdybyśmy przestali jeździć w Magny Cours, bo lubię ten tor" – twierdzi Robert Kubica. Kolejne zalety Circuit de Nevers wylicza były zawodnik, a obecnie tester Hondy, Aleks Wurz. "Bardzo podoba mi się to, że pod koniec dnia pracy mamy tutaj trochę więcej czasu niż zazwyczaj. Nikt nigdzie się nie spieszy, bo i tak nie ma dokąd jechać".
Autor kalendarza Formuły 1 Bernie Ecclestonie nie ma jednak sentymentów. Choćby Magny Cours było najspokojniejszym i najpiękniejszym miejscem na świecie, w tym sporcie chodzi o splendor, bogatych i znanych gości oraz ogromne pieniądze - czytamy w Dzienniku.
"W tym roku przyjeżdżamy do Magny Cours po raz ostatni" – zapewnia Bernie Ecclestonie. Brytyjczyk woli skreślić z kalendarza najbardziej tradycyjną w F1 Grand Prix Francji, w oczekiwaniu aż spełnione zostaną jego wymagania. Berniemu marzą się bolidy Formuły 1 walczące na ulicach Paryża. I podobno znaleziono już w okolicach Wersalu tereny, które mogą się nadawać na organizację ulicznego wyścigu.
_ Więcej w Dzienniku _