Mieszkańcy zaburzańskich stepów tuning mają we krwi. Byli z nim za pan brat jeszcze nim usłyszeli to słowo. Wszak żyli w krainie samochodów, które umierały jeżdżąc.
Używane przez lata Moskwicze i Zaporożce z biegiem czasu miały w sobie coraz mniej oryginalnych części. Gospodarka niedostatku wyzwalała ludzką pomysłowość. To, czego nie można było kupić lub załatwić, musiało być zastąpione czym innym. Czasem kolejny właściciel auta upiększał je instalując lampy czy kierunkowskazy z nowszego modelu, niekoniecznie tej samej marki. Zapaleńcy konstruowali samochody według własnego projektu, z dostępnych w pobliżu zespołów. „Samodiełki” spotykały się na konkursach i zlotach dowodząc, że dewiza Adama Słodowego „zrób to sam” znakomicie sprawdza się w całym bloku wschodnim, a im dalej na wschód tym bardziej.
W XXI wieku w arteriach komunikacyjnych Kijowa spotykają się dwa światy: dawny, poradziecki w postaci zdezelowanych Ład, Wołg i ich nowych następczyń z opcją prozachodnią: Volkswagenami, Fordami, Renault... Popularne są auta japońskie i koreańskie, lecz tuningowi najchętniej poddawane są miejscowe (czytaj: rosyjskie) samochody.
Zmiany w aucie nie muszą ograniczać się do przymocowania kilku spojlerów i aluminiowych nakładek na pedały. Ukraińskie firmy posiłkując się akcesoriami z Zachodu są w stanie diametralnie zmienić oblicze samochodu, świetnie przy tym wyzyskując jego charakter. Na wystawie motoryzacyjnej SIA 2005 w Kijowie kanciasta Samara w stylu myśliwca z „Gwiezdnych Wojen” sąsiadowała z czołgowatą, obniżoną spojlerami „stodziesiątką”. Obok stała efektowna Niva Extreme z orurowniem, któremu i „Pancernik Potiomkin” by się nie oparł. Ukraińcy z lubością biorą na warsztat terenówki. Jest w tym nie tylko czynnik praktyczny, ale też zamiłowanie do rozmachu. Terenówki to odpowiednie auta na tamtejsze drogi, a mają przy tym znacznie więcej miejsca na efektowne dodatki niż przeciętny sedan.
Nieprzeciętne sedany są specjalnością zakładów GAZ z Niżnego Nowogrodu. Wołgi mają w sobie czar starych czasów, a ich stylistyczne powinowactwo z przepychem moskiewskiej architektury jest ewidentne. Zwłaszcza, jeśli dodać „parę” centymetrów długości. Do stolicy Ukrainy zawitała efektowna limuzyna, rosyjskie auto zrobione w hollywoodzkiej manierze.
Podobną wymowę, pomostu między Wschodem i Zachodem odgrywają auta z nurtu tuningu nostalgicznego. Moskwicza 401 z wydłużoną maską, poszerzonego i obniżonego nie powstydziłby się nastolatek zapatrzony w hot-rody. Jednocześnie wóz budzi ciepłe uczucie swojskości i łaskocze wspomnienia, aby się obudziły. Replika samochodu Hansa z połowy lat trzydziestych działa w podobny sposób.
Podróżującym po Ukrainie towarzyszą rozległe, puste przestrzenie. Na łąkach i przy domach pasie się zaskakująco dużo koni. Kozak nie rozstał się z marzeniami o wietrze i pędzie. Koń to symbol, samochód – praktyka, a tuning – hodowla szlachetnych rumaków.
Autor: Michał Kij