Zwycięzca pierwszą pętlę pokonuje w 20 minut. Amatorowi zajmuje to 4 godziny, po których nie ma siły ustać na nogach. Z tysiąca chętnych na metę dojedzie 200 największych twardzieli. Wśród nich Szymon. W Megawatt 111, najtrudniejszej motocyklowej imprezie świata, startuje po raz drugi. Jak mówi - hałdy w Bełchatowie działają jak magnes.
Start w Red Bull 111 Megawatt to marzenie niemal wszystkich miłośników motocyklowych rajdów przeprawowych. Zainteresowanie jest tak wielkie, że lista startowa wypełniła się tysiącem nazwisk w ciągu kilkunastu minut od jej otwarcia. Megawatt dla motocyklisty jest tym, czym rajd rzeźnika dla biegacza. To Rajd Dakar w pigułce. Kurz, pot, łzy i nieziemski wysiłek dla zawodników i ich maszyn. Punktem kulminacyjnym jest wjazd na stromą hałdę. Jeden błąd i lecisz w dół kilkadziesiąt metrów.
Jednym ze śmiałków startujących w morderczym rajdzie jest Szymon Dziawer, redaktor naczelny serwisu MotoGen.pl, wieloletni dziennikarz i redaktor magazynu _ Świat Motocykli _, pasjonat. To doświadczony motocyklista, ale ma dużo pokory przed sobotnim startem. Jak sam mówi, nie jedzie walczyć o wynik ani o czas. Jedzie się sprawdzić. Dla niego to przede wszystkim wyzwanie i niesamowita przygoda.
- Jak się przygotowujesz do tak ekstremalnego startu?
- Treningi przed tego rodzaju imprezą są konieczne, ale oprócz techniki jazdy trzeba mieć sporo szczęścia. Różnica pomiędzy trenowaniem samemu a jazdą wśród setek innych motocyklistów jest ogromna.
- Co sprawia, że ta impreza przyciąga jak magnes?
- Pionowe podjazdy w kopanym piachu, luźno rozrzucone kłody i śliskie skały weryfikują poziom umiejętności panowania nad sprzętem, ale tu także jest wyzwaniem przejechanie w tłumie kilkuset motocyklistów, którzy czasem się przewracają, zderzają lub zatrzymują. Decyzję o sposobie przejechania danej przeszkody trzeba podejmować błyskawicznie, a dodatkowo zawsze należy być gotowym do reagowania na zmieniające się warunki.
- Czy w takim rajdzie wszyscy jadą po zwycięstwo?
- W tego rodzaju rajdach po wynik jadą nieliczni. Czołówka złożona z około 20 zawodowców narzuca tempo, które jest nie do osiągnięcia dla amatorów. Im dalej w tył stawki, tym gorzej, ponieważ robi się tłoczno, a trasa jest rozjeżdżona i czasem możesz nie zauważyć niebezpiecznych elementów. Reszta startujących jedzie zmierzyć się z trasą i zwykle już po kilkunastu minutach rozpoczyna się najgorsze - walka ze zmęczeniem.
- Czyli amatorzy mają najgorzej...
- Na trasie są miejsca, gdzie trzeba przejechać pewien odcinek szutrową drogą, ale nawet wtedy należy zachować pełne skupienie. Pozostałe elementy to niemal pionowe podjazdy, po których nie ma szans poruszać się pieszo, a także rowy, kłody, rozrzucone opony i fragmenty ze skałami. Często zawodnicy muszą schodzić z motocykli i niemal je przenosić nad przeszkodami.
- A jak z bezpieczeństwem?
- Wywrotki, kontuzje i awarie sprzętu to norma. Na trasie co chwilę omija się pechowca, który nie podołał przeszkodzie i np. spadł z motocykla. Zmęczenie jest tak wielkie, że wielu zawodników nie daje rady kondycyjnie. Psychika podupada po kolejnym niepowodzeniu i tylko silny charakter i wiara we własne umiejętności popycha kierowców naprzód.
- Chcesz poprawić swój ubiegłoroczny wynik?
Sukcesem będzie przejechanie jednej pętli z trzech. Tak jak rok wcześniej. Nie zakładam lepszego wyniku, bo wiem, że organizatorzy zadbali o stworzenie jeszcze trudniejszych przeszkód, niż miało to miejsce w poprzedniej edycji.
Na liście startowej widnieje 1000 nazwisk. W eliminacjach odpadnie 500 zawodników. Pół tysiąca motocyklistów stanie na starcie w niedzielę. Mordercze zmagania rozgrywać się będą na trzech pętlach o długości około 20 kilometrów.
O rajdzie
Red Bull 111 Megawatt to największe zawody motocyklowego enduro w Europie Środkowo-Wschodniej. Impreza już po raz trzeci odbędzie się w Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów.
17-18 września 2016 do podbełchatowskiej gminy Kleszczów zjedzie 1000 riderów z 18 krajów (m.in. Polski, Rosji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Hiszpanii USA, a nawet RPA). Będą rywalizować w na co dzień niedostępnym terenie, na specjalnie przygotowanej, wymagającej trasie.
Swoją obecność potwierdził już wielokrotny mistrz świata, legendarny Polak jeżdżący z numerem 111 - Tadeusz "Taddy" Błażusiak oraz Jonny Walker, Alfredo Gomez czy Graham Jarvis. To jedyna w Polsce okazja, aby wystartować z nimi w jednym wyścigu czy zobaczyć, jak panują nad motocyklami. Szymon startuje na motocyklu Suzuki RMX 450Z z silnikiem o mocy około 40 KM. Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia! Jakub Tujaka, Wirtualna Polska