Trwa wspaniały sen Roberta Kubicy
Gdy 17 stycznia BMW-Sauber uroczyście prezentował swój bolid można było zauważyć tylko zmiany w konstrukcji bolidu. Zwrócił uwagę krótszy, mocniej uniesiony do góry nos pojazdu i szczuplejszy tył. O tym co leży pod maską mało kto wiedział. Ale szydło wyszło z wora bardzo szybko. Podczas testów w Walencji i Jerez okazało się, że szwajcarska grupa stworzyła świetną maszynę.
W poniedziałek Robert Kubica uzyskał na Jerez nawet drugi czas, wygrywając z mistrzem świata Fernando Alonso. We wtorek z kolei zajął 7. miejsce, ale tylko dlatego, że przejechał dwa razy mniej kółek od konkurentów, bo doszło do awarii silnika.
- Rywalizacja zapowiada się bardzo ciekawie, a konkurenci są mocni. Między czołowymi drużynami nie ma praktycznie różnic. Myślę, że na zwycięstwa stać zespoły BMW, Renault i Ferrari - przyznał Alonso, który przesiadł się z Renault do McLarena. O swoim zespole wypowiada się dyplomatycznie: - Dla nas najważniejsze jest by McLaren utrzymał się w czołówce. Nad bolidami BMW pieje z zachwytu Austriak Gerhard Berger. Były kierowca Ferrari z czasów Alaina Prosta i Ayrtona Senny jest współwłaścicielem i szef jednego ze słabszych zespołów - Toro Rosso. - Saubery są w tej chwili lepsze niż Ferrari i McLareny - oznajmił niespodziewanie w poprzednim tygodniu kierowca Ferrari Felipe Massa. Coś chyba musi być na rzeczy, skoro takie wypowiedzi pojawiają się nie po oficjalnych wyścigach, tylko testach - w których zespoły nie ujawniają ustawień bolidów, czy informacji z jak dużą liczbą paliwa w baku jadą bolidy.
Na początku sprawdzianów nie było jednak tak różowo, bo wielu kierowców - a zwłaszcza Kubica - narzekali na nowe opony. Przypomnijmy, że firma Bridgestone zastąpiła Michelina. Dla Polaka to kłopot, bo kształt nowych gum nie pozwala mu na jego ulubiony, agresywny (jak najpóźniejsze hamowanie przez zakrętami) styl jazdy. Ale inżynierowie BMW cały czas pracują nad tym, by maksymalnie dostosować ustawienia arodynamiczne bolidu, tak by Kubica nie musiał rezygnować ze swojego "ja". Szef zespołu prof. dr. Mario Theissen chucha i dmucha na Polaka. Dostosował do niego nawet kokpit, gdzie zrobił naszemu rodzynkowi w Formule 1 dodatkowe miejsce. Kubica, który przy swoich konkurentach przypomina koszykarza, w poprzednim sezonie gniótł się, bo jest po prostu za duży. Mierzy 186 cm, a bolidy były przystosowane do dużo niższych zawodników. Kubica ma więc wszystko, by odnosić sukcesy. - Wiele się już nauczyłem w poprzednim roku i zamierzam to w obecnym wykorzystać. Stanie po raz pierwszy na podium wyścigu F1 było
niesamowitym przeżyciem. I chcę więcej takich doświadczeń - mówił Polak podczas styczniowej prezentacji bolidu. Jest pewny siebie. I dobrze, bo bez tego nie ma mowy o sukcesach w sporcie.
- Moje mocne strony znajdują się w głowie. Przekonałem się, że co najmniej połowa sukcesu wynika z mentalnego przygotowania - podkreślał. Odważnie o celach Co na to wszystko stajnia BMW-Sauber? Jej przedstawiciele z rumieńcem przyjmują pochwały i wręcz nie przyjmują do wiadomości, że będą jednym z faworytów sezonu. Ale odważnie mówia o celach. - Jesteśmy w trakcie realizowania swojego planu - punkty w 2006 roku, miejsca na podium w 2007, wygrane wyścigi w 2008 roku. O tytuł mistrzowski chcemy powalczyć rok później - wyznał Theissen, którego team zakończył w poprzednim roku rywalizację konstruktorów na piątym miejscu. Wszystko wskazuje na to, że czeka nas rok pełen emocji i - być może - wzruszeń. W następnym tygodniu Kubica i spółka przeniosą się na treningi do Bahrajnu. Już za miesiąc - 18 marca, pierwsze tegoroczne zawody - Grand Prix Australii.
Liczba BMW: 400 inżynierów pracowało nad powstaniem bolidu na sezon 2007. O ponad stu więcej niż rok wcześniej.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska