Tragedia Ferrari w GP Malezji
W pierwszym wyścigu sezonu w Australii obydwaj kierowcy Ferrari, Kimi Raikkonen i Felipe Massa, nie ukończyli wyścigu z powodu awarii bolidów. W Malezji Felipe Massa został sklasyfikowany na dziewiątej pozycji, nie ukończył natomiast Raikkonen. Tak słaby występ jest w dużej mierze konsekwencją błędów popełnionych przez zespół.
Zaczęło się w sobotnich kwalifikacjach. W ich pierwszej części Felipe Massa uzyskał wydawałoby się niezły czas i zjechał do boksu, spokojny awansu do Q2. Jednak wówczas pozostali zawodnicy zaczęli jeździć coraz szybciej, a Brazylijczyk nadal tkwił w boksie. Gdy w Ferrari zorientowano się, że jego czas jest za słaby, było już za późno i Massa nie awansował do Q2. Do wyścigu musiał ruszać z 16. pozycji.
Niewiele brakowało, by do drugiej części kwalifikacji nie wszedł także Raikkonen, którego także pod koniec Q1 zespół trzymał w boksie. Udało mu się jednak zająć 14. miejsce i przejść dalej. Fin startował z siódmego pola.
"Iceman" padł ofiarą błędu zespołu w trakcie wyścigu. Wszystkie ekipy spodziewały się opadów deszczu, ale Ferrari jako pierwsze zdecydowało się na zmianę opon. Gdy tor był jeszcze dość suchy Raikkonenowi założono pełne deszczowe opony. To skończyło się dla niego tragedią.
Deszcz spadł kilka minut później, niż zespół spod znaku czarnego konia przewidywał. Do tego czasu Raikkonen zdołał stracić mnóstwo czasu (był o około 20 sekund na okrążeniu wolniejszy od innych zawodników) i zniszczyć swoje "deszczówki". - Opony są kompletnie zniszczone, kompletnie - relacjonował Fin przez radio, gdy deszcz w końcu spadł.
Mistrz świata z 2007 roku przez błąd zespołu stracił wiele pozycji i nie był już w stanie walczyć o punktowane lokaty. Ostatecznie wyścigu nie ukończył.
Po weekendzie w Malezji Massa i Raikkonen mogliby napisać całkiem niezły podręcznik pod tytułem: "Co powinien zrobić zespół F1, by zniszczyć wyścig swoim kierowcom".
WOY