To nie był "pierwszy raz" Hamiltona?
Czarne chmury, które zebrały się nad torem Sepang w ostatnią niedzielę, były niczym w porównaniu ze sztormem, jaki przetoczył się nad zespołem McLarena.
Lewis Hamilton, kierowca numer jeden w McLarenie, a także aktualny mistrz świata, został przyłapany na kłamstwie. Jego reputacja, jako "złotego chłopca" Formuły 1 legła w gruzach.
Przypomnijmy, że w Melbourne na tor po wypadku Kubicy z Vettelem wyjechał samochód bezpieczeństwa. Po tym fakcie Jarno Trulli wypadł na chwilę z toru i został wyprzedzony przez Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk wyraźnie zwolnił, więc Trulli wrócił na trzecią pozycję i dojechał na niej do mety. Hamilton po wyścigu utrzymywał, że nie zwolnił celowo.
Hamilton przyznał, że to zespół mu doradził, aby okłamał sędziów, a on zawsze robi to czego team od niego wymaga.
To nie pierwsze brzydkie zachowanie Lewisa Hamiltona. W ubiegłym sezonie w alei serwisowej zderzył się z Kimim Raikkonenem. Niektórzy uważają, że mając do wyboru Raikkonena i Kubicę, Hamilton celowo wjechał w tego pierwszego, gdyż to właśnie z fińskim kierowcą rywalizował o tytuł mistrzowski.
Nieetyczne i niezgodne z zasadami fair play zachowanie Hamiltona może mieć poważne konsekwencje - komisja FIA zamierza przesłuchać kierowcę McLarena. Brytyjczyk będzie odpowiadał za złamanie Międzynarodowego Kodeksu Sportowego, za co grożą bardzo poważne konsekwencje - może zostać zawieszony, a nawet dożywotnio zdyskwalifikowany.
WP.PL / "Emirates Business 24/7"