"To czarny dzień w historii Szwajcarii"
Po wypadku w Szwajcarii belgijskiego autobusu, w którym zginęło 28 osób, w tym 22 dzieci, prasa szwajcarska zastanawia się nad bezpieczeństwem tunelu, w którym doszło do tragedii. Pisze też o "czarnym dniu" - dacie wypadku - w historii Szwajcarii.
Na pierwszej stronie dziennika "Blick" białe litery tekstu na czarnym tle ułożone są w kształt krzyża. "Żaden tytuł nie jest zdolny wyrazić bólu" ofiar i ich rodzin - pisze tabloid. Dodaje, że 13 marca, kiedy doszło do wypadku, "to czarny dzień w historii" Szwajcarii.
"Le Matin" skupia się na rodzicach, którzy musieli przyjechać do Szwajcarii, by "odebrać ranne dziecko, czuwać przy umierającym albo rozpoznać ciało" tego, które zginęło. Jak podało w środę belgijskie Ministerstwo Zdrowia, dzieci ranne w wypadku - było ich 24 - wszystkie zostały zidentyfikowane.
Prasa opisuje niszę zatoki awaryjnej w tunelu na autostradzie - to o jej pionową ścianę roztrzaskał się przód autokaru. "Czy nie należałoby przewidzieć mniejszej prędkości dla dużych pojazdów albo zmienić koncepcji niszy ratunkowej?" - pyta "Le Temps". Gazeta cytuje szwajcarski urząd ds. dróg, który tłumaczy, że tunel koło Sierre został zbudowany w 1999 roku i odpowiadał najnowszym normom dotyczącym wentylacji, kwestii bezpieczeństwa, sygnalizacji i zaopatrzenia w energię.
Jednak - jak zauważa zuryski dziennik "Tages-Anzeiger", konstrukcja niszy wbudowanej w ścianę tunelu grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem w razie zderzenia. "Do zderzenia czołowego doszło tylko z powodu tej ściany, zbudowanej pod kątem prostym" - wskazuje gazeta. Przypomina, że ten typ konstrukcji jest bardzo częsty w szwajcarskich tunelach.
Autokar wpadł na ścianę w tunelu na autostradzie A9 w kantonie Valais (niem. Wallis), gdy wiózł dzieci z nart w Szwajcarii z powrotem do Belgii. Wiózł 52 osoby. Z nieznanych przyczyn zjechał na prawo i uderzył czołowo w betonową ścianę zatoki awaryjnej. Zginęło 22 dzieci i sześć osób dorosłych, w tym dwaj kierowcy. W tunelu obowiązuje ograniczenie prędkości do 100 km/h.