Theissen: to był dreszczowiec
Przed Grand Prix Kanady pojawiły się informacje, że pana zdaniem walka o mistrzostwo dla Roberta w tym sezonie będzie niemożliwe. Czy teraz, kiedy Kubica jest liderem rankingu zmienił pan zdanie?
Mario Theissen: Nie wiem, gdzie pan to przeczytał. Nic nie jest niemożliwe. Mówiłem jedynie, że nie jesteśmy jeszcze wystarczająco silni, żeby pokonać najlepsze zespoły, ponieważ nasz samochód nie jest na razie najszybszy w stawce. Robimy wszystko, aby dogonić czołówkę, ale w tej grze nie chodzi jedynie o osiągi bolidu. Chodzi też o umiejętność optymalnego wykorzystania tego, czym się dysponuje. Najwyraźniej pod tym względem, jak dotąd, jesteśmy najmocniejsi. Dlatego też liczymy się w rywalizacji o tytuły.
Czyli nie przekreśla pan szans na zdobycie mistrzostwa świata?
Nie. Absolutnie. Dzisiaj potwierdziliśmy, że jesteśmy zespołem czołówki i zajmujemy doskonałą pozycję w rankingu. Ale nie patrzymy też tak daleko w przyszłość. My zawsze koncentrujemy się na kolejnym wyścigu, czyli teraz naszym celem jest wywiezienie jak największej liczby punktów z Grand Prix Francji. A potem zobaczymy na czym będziemy stali.
Przed wyścigiem w Kanadzie liczyliście się z możliwością odniesienia zwycięstwa?
Inżynierowie - tak. Wierzyli w wygraną bardziej niż ja.
Co pan czuł w momencie, gdy pana kierowcy przejechali linię mety na dwóch pierwszych miejscach?
Trudno opisać to uczucie. Był to wielki moment dla naszego zespołu. Grand Prix Kanady była jak dreszczowiec. Ostatnie dwadzieścia okrążeń dłużyło się niemiłosiernie. Nasi kierowcy nie popełnili nawet jednego błędu i dzięki nim zajęliśmy dwa pierwsze miejsca. Nadal trudno mi uwierzyć w to, co się stało. Odnieśliśmy ogromny sukces.
_ Więcej w Przeglądzie Sportowym _