Trwa ładowanie...
31-08-2011 07:57

TEST: Honda CRZ - na opuszczonej ścieżce

TEST: Honda CRZ - na opuszczonej ścieżceŹródło: Piotr Mokwiński
d2gvjqk
d2gvjqk

Cały czas są takie miejsca, gdzie rzeczywistość zderza się ze wszechogarniającą przeszłością, którą trudno ukryć mimo szczerych chęci. Właśnie tam możemy znaleźć chwile zapomnienia i przenieść się w czasie za sprawą owianych tajemnicą pozostałości i opowieści przekazywanych przez miejscowych.

(fot. Maciej Kujawski)
Źródło: (fot. Maciej Kujawski)

Aby tam dotrzeć, trzeba niejednokrotnie przebyć kilkaset lub nawet kilka tysięcy kilometrów. Żyjąc w kraju bogatym historycznie, wystarczy wnikliwe przyjrzeć się mapie regionu, aby znaleźć godną uwagi lokalizację. My postanowiliśmy wyruszyć na północ, gdzie przez długie lata stacjonowały najpierw wojska niemieckie, później radzieckie.

Z Łodzi mieliśmy do przebycia niecałe 400 km po różnej jakości drogach, więc należało dobrać odpowiednie auto. Postawiliśmy na dość nietypowy wariant, bo naszym środkiem lokomocji stał się futurystyczny CR-Z. Jego sylwetka oraz idea stworzenia świetnie mogły kontrastować z krajobrazem miejsca docelowego. Ale zacznijmy od początku. Honda tym modelem nie zamierza zdobyć kolejnych milionów klientów, ale traktuje je raczej jako narzędzie marketingowe.

(fot. Piotr Mokwiński)
Źródło: (fot. Piotr Mokwiński)

Nawiązując do legendy modelu CR-X, japońscy inżynierowie wyprodukowali pojazd niszowy dla ludzi szukających oryginalności. Jest to auto mało funkcjonalne, ale za to generujące sporo frajdy z jazdy i skutecznie przyciągające wzrok. Przecież o to właśnie chodzi w tego typu konstrukcjach. Sylwetka na pewno jeszcze długo zachowa świeżość, natomiast wnętrze szokuje nietypowym designem i ciasnotą powszechną jeszcze w połowie lat 90.

d2gvjqk

Nikt jednak nie wymaga od hybrydowego samochodu z dynamicznym pazurem tego, żeby udawał coś, czym się nigdy nie stanie. Miejsca dla dwóch osób jest pod dostatkiem, a bardzo nisko zamontowane siedziska sprawiają wrażenie, jakbyśmy siedzieli na asfalcie. Dużo gorzej przedstawia się sytuacja z tyłu, gdzie trudno będzie komukolwiek się zmieścić. Dorośli z pewnością odczują duży dyskomfort, ale maluchy powinny się tam zmieścić. Zwłaszcza te niższe, bo nisko poprowadzona linia dachu skutecznie uniemożliwia wyprostowanie szyi. Niewiele lepiej ma się rzecz za ich plecami, gdyż skromny bagażnik o pojemności zaledwie 215 l z powodzeniem pochłonie jedynie szkolny plecak lub mniejszą walizkę. Na szczęście nikt nie patrzy na tego typu wartości, rozważając kupno gadżetu idealnie komponującego się z nową torebką.

Wróćmy jednak do naszej wyprawy, bo to właśnie ona miała zweryfikować rzeczywistą wartość prezentowanego samochodu. Zdając sobie sprawę ze wszechogarniającej ciasnoty, w podróż wybraliśmy się we dwóch jedynie z niezbędnym ekwipunkiem. Dwa plecaki, lekki prowiant i w razie potrzeby trochę ciuchów na zmianę, szczelnie wypełniły dostępną przestrzeń bagażową. Jeszcze mapa, określenie właściwego azymutu i mogliśmy uruchamiać silnik spalinowy współpracujący z elektryczną jednostką wspomagającą.

(fot. Maciej Kujawski)
Źródło: (fot. Maciej Kujawski)

Jest to coraz częściej spotykane połączenie, mające na celu obniżenie kosztów paliwa, ograniczenie emisji szkodliwych związków do atmosfery oraz zwiększenie efektywności jednostki napędowej. Czterocylindrowy motor benzynowy o pojemności 1,5 l generuje 114 KM i 145 Nm. Elektryczny agregat wytwarza dodatkowe 14 KM, zaś jego bardzo nisko dostępny maksymalny moment obrotowy (już od 1000 obr./min)
, nie wymusza na kierowcy zbyt częstego sięgania do lewarka zmiany biegów.

d2gvjqk

Potwierdził pierwszy etap nasz podróży. 200-kilometrowy odcinek autostrady do Poznania. Wraz z drogą dojazdową do niej utwierdził nas w przekonaniu, że Hondą można jeździć w miarę sprawnie, nie przekraczając granicy 3 tys. obr./min. Oczywiście należy włączyć tryb sport, bo na pozostałych (eco i normal) samochód pracuje zbyt ociężale. Producent podaje, że CR-Z zadowala się w trasie 4.4 l benzyny na 100 km. Mimo usilnych starań, nie udało nam się nawet zbliżyć do wartości 5 litrów. Hybrydowa "japonka" prowokuje do dynamicznej jazdy, więc należy liczyć się z wartościami bliższymi raczej liczbie siedem.

(fot. Maciej Kujawski)
Źródło: (fot. Maciej Kujawski)

O ile jazda po autostradzie może i nie dostarcza zbyt dużo emocji, to "czerwona" trasa na Wałcz i dalej na północ już tak. Częste manewry wyprzedzania, hamowanie przed nagle wyjeżdżającymi z pola traktorami i niespodziewane ubytki w jezdni przyniosły kolejną porcję informacji na temat widocznego na zdjęciach egzemplarza. Auto na nieco zniszczonej nawierzchni zachowuje się dość pewnie, chociaż lubi zatańczyć na koleinach. Sprężyste i dość twardo zestrojone zawieszenie pozwala poszaleć w zakrętach, ale na dłuższą metę może okazać się stosunkowo męczące zwłaszcza dla starszych osób. Zachwyceni będą Ci nastawieni agresywnie.

d2gvjqk

CR-Z nie powala na kolana osiągami, jednak subiektywne odczucia dodają mu znacznie więcej animuszu niż ma on w rzeczywistości pod maską. Lawirowanie między poszczególnymi biegami za pomocą krótkiego drążka przyprawi każdego o szeroki uśmiech na twarzy, zaś przewidywalne zachowanie konstrukcji w ciasnych zakrętach, usatysfakcjonuje nawet największych malkontentów. Szkoda tylko, że nie wstrzyknięto w jednostkę napędową kilkudziesięciu koni mechanicznych więcej. 180 km po jednopasmowych "krajówkach" to świetna zabawa. Uwierzcie mi.

(fot. Maciej Kujawski)
Źródło: (fot. Maciej Kujawski)

Niemniej po przekroczeniu tabliczki informującej o przekroczeniu terytorium gminy Borne Sulinowo, odechciało nam się wciskać do podłogi pedał przyspieszacza. Asfaltowa ścieżka prowadząca do centrum miasta, jeszcze kilkadziesiąt lat temu była niedostępna. Stacjonowały tu najpierw wojska niemieckie, zaś później radzieckie. Teren 18 tys. ha był hermetyczny, niedostępny i pilnie strzeżony. Wojskowe miasteczko szczelnie odgrodziło się od świata zewnętrznego drutem kolczastym i licznymi strażnicami, zaś kontakt z miejscową ludnością nawiązywano jedynie w celu sprzedaży nadwyżek paliwa przywożonego pociągami.

d2gvjqk

Dziś już mało kto o tym pamięta, bo miejscowość zmieniła swój charakter. Po oswobodzeniu się z niełatwej dla nas wschodniej zależności, wszelkie obiekty militarne opustoszały w trybie natychmiastowym, a lokalni "przedsiębiorcy" wzięli, dosłownie, sprawy w swoje ręce. Z terenu dawnej bazy błyskawicznie zniknęły metale kolorowe i inne wartościowe pozostałości. To czego nie dało się wywieźć zostało zniszczone - w końcu to pamiątka po najeźdźcy.

(fot. Maciej Kujawski)
Źródło: (fot. Maciej Kujawski)

Zniknęło wszystko co wartościowe, ale wciąż można dostrzec ciekawe z punktu widzenia historycznego budowle. W okolicznych lasach aż roi się od bunkrów, a jeśli ktoś dysponuje większą ilością czasu wolnego, może nawet zlokalizować budynki ukryte wewnątrz wzgórza, czy cokoły, które niegdyś zdobiły pomniki "najbardziej zasłużonego" dla narodu radzieckiego. Interesujące rzeczy skrywa również poligon kilka kilometrów dalej. Na terenie Kłomina można doznać prawdziwego szoku.

d2gvjqk

Wjeżdżamy w las. Po przejechaniu dłuższego odcinka, naszym oczom ukazuje się mocno zarośnięte blokowisko. Kiedyś osiedle tętniło życiem, dziś znajduje się w stanie skrajnego rozkładu. Po kasynie nie ma już śladu. Natomiast poniemiecki, monumentalny Dom Oficera rozebrano i przetransportowano do Warszawy, aby wspomóc materiałowo budowę Pałacu Kultury. Podobny obiekt zdobi Borne. Niestety pożar strawił znaczną jego część, a grożące zawaleniem ściany wzbudzają więcej strachu niż zachwytu.

Zapaleńcy powinni skorzystać z usług miejscowych przewodników, którzy w sposób bardzo barwny przedstawią losy tej wojskowej miejscowości opierając się na faktach i domysłach mocno pobudzających wyobraźnię. Warto spędzić tam kilka dni, rozkoszując się przy okazji zbiornikami wodnymi Pojezierza Drawskiego.

Intensywny dzień spędzony za kierownic Hondy CR-Z dostarczył mnóstwo wrażeń. Samochód spisał się całkiem nieźle, choć po blisko 800 km dało się we znaki zmęczenie. Japonka przekonała do siebie pewnym prowadzeniem, ogromną frajdą z jazdy i charakterem, o który trudno w dobie unifikacji. Niestety dalece odbiegające od katalogów wyniki spalania, podważają sens kupna auta wyposażonego w dwa silniki. Zwłaszcza, jeśli cena niebezpiecznie zbliża się do 100 tysięcy złotych. Niemniej, gadżeciarze oraz ekolodzy będą zachwyceni. To właśnie dla nich przygotowano ten model.

d2gvjqk

Piotr Mokwiński

"Honda CR-Z GT" - DANE TECHNICZNE

Typ silnika "R4, benzynowy; elektryczny"
Pojemność silnika cm3 "1 497 "
Moc KM / przy obr./min "114/ 6 100; 14/ 1 500"
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. "145/ 4 800; 78,4/ 1 000"
Skrzynia biegów "manualna, 6-biegowa"
Prędkość maksymalna km/h "200"
Przyspieszenie (0-100 km/h) s "10,0"
Zużycie paliwa:
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) "6,1/ 4,4/ 5,0"
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) "7,7/ 6,3/ 6,8"
Pojemność bagażnika min./max. / l "215/ 389"
Wymiary (dł./szer./wys.) mm "4 080/ 1 740/ 1 395"
Cena wersji podstawowej w zł "94 000"
Cena testowanego modelu w zł "94 000"
Plusy null
Minusy null
d2gvjqk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2gvjqk
Więcej tematów