Trwa ładowanie...
18-02-2011 11:51

Test: Chevrolet Captiva - Amerykanin w Europie

Test: Chevrolet Captiva - Amerykanin w EuropieŹródło: WP.PL
d13iu8t
d13iu8t

Amerykański SUV to brzmi autentycznie. Pytanie tylko, ile jest Amerykanina w Amerykaninie? W tym przypadku - całkiem sporo! Chevrolet Captiva po modernizacji podczas naszego testu w Austrii.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

W tym roku Chevrolet obchodzi swoje setne urodziny. Co siedem sekund gdzieś na całym świecie sprzedaje się jeden egzemplarz! Obecnie to czwarta, co do wielkości marka na naszym globie, która w 2010 roku łącznie sprzedała 4,27 miliona aut. Z tego 477 000 w samej tylko Europie. Brzmi całkiem poważnie, prawda? Tyle, że w naszym kraju te statystyki wcale nie pokazują, że to aż taka potęga. Jak zapewniają przedstawiciele producenta - jeszcze nie.

Ale w niedalekiej przyszłości Chevy może stać się istotnym graczem również i na naszym rynku. Nie wierzycie? Też nie byłem ufny tym zapewnieniom, ale kilka słupków i wykresów dało mi do myślenia. Nad Wisłą w 2010 roku Chevrolet odnotował spory wzrost sprzedaży. Centrala - zarówno ta europejska, jak i ta w Stanach Zjednoczonych - jest z nas bardzo dumna. Polacy chyba już zapomnieli, czym były i jakie mają pochodzenie wcześniejsze modele. Szeptem możemy przypomnieć - to było... Daewoo.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Kiedy kilka lat temu Polskę obiegła informacja, że można kupić Chevroleta w naszym kraju zapowiadało się ciekawie. Później jednak okazało się, że to efekt powstania GM Daewoo, które z Chevroletem miało tyle wspólnego, co Carskoje Igristoje z Dom Perignon! Ci, którzy się skusili, wcale nie awansowali społecznie posiadając "amerykańską motoryzacyjną legendę", ale byli raczej wyśmiewani za plecami. Teraz, po kilku latach, wszystko wygląda zupełnie inaczej. Chevrolet to już prawdziwy Chevrolet. Ze wszystkimi jego zaletami i wadami.

d13iu8t

Te wszystkie skojarzenia jak grom powróciły, gdy wsiadłem do nowej Captivy Chevroleta. SUV, który po solidnym faceliftingu wraca na rynek walczyć z konkurencją w tym pokaźnym i atrakcyjnym segmencie. Kiedyś była moda na hatchbacki, później przyszła moda na kombi, a teraz uterenowione modele wydają się być ostatnim krzykiem mody, za którym idą klienci, a co za tym idzie, także producenci. Mało który nie posiada tego typu auta w swojej gamie.

Chevrolet zaprezentował nam pierwszą Capitvę już w 2006 roku. Początki w naszym kraju nie były łatwe. Sprzedaż wyglądała raczej mizernie, tyle, że przez te kilka lat marka się zdecydowanie zmieniła. Auta są lepsze jakościowo, a i wyglądają bardziej "amerykańsko", czego właśnie oczekują jego klienci. Niby cichaczem, bez wielkiego szumu, w 2010 roku salony opuściło aż 727 sztuk Captiv! Oznacza to wzrost w porównaniu do poprzedniego roku aż o 75 procent! Auto miało kilka wad, nowa generacja też je ma, tyle, że posiada też zdecydowanie więcej zalet!

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Rynek aut typu SUV w Europie to już prawie 10 proc. i oznacza to, że warto zaznaczyć swoją obecność w tym segmencie. Nowa Captiva jest przede wszystkim... lepsza. Zarówno pod względem stylistycznym, technologicznym jak również jakościowym. Chevrolet przekonuje, że już w latach trzydziestych XX wieku zaprezentował pierwszy na świecie model typu SUV. Był to Suburban pierwszej generacji. Czy możemy go tak traktować? To już temat na osobne 1000 stron dyskusji.

d13iu8t

Skupmy się zatem, czym nowa Captiva chce zdobyć rynek. Na początek przyjrzyjmy się jej z zewnątrz. Od razu w oczy rzuca się odświeżony przód auta. Poprzednik był Oplem Antarą i tak go kojarzono. Teraz podobieństw jest znacznie mniej, a w zasadzie wcale ich nie ma. Przód to potężny grill, prostokątne, podłużne reflektory, wielki znaczek marki. To wszystko powoduje, że patrząc na ten model faktycznie wierzysz, że kupiłeś amerykańskie auto, a nie tylko znaczek przyklejony do czegoś innego.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Jeżeli jesteś fanem aut zza wielkiej wody, ten się z pewnością Tobie spodoba. Z boku w zasadzie mniej wprawne oko nie dostrzeże wielkich zmian, podobnie z tyłu, choć stylistycznie zmieniło się sporo, tyle, że niewielkich elementów. Widząc w lusterku wstecznym tego kolosa (choć wcale olbrzymi przecież nie jest) masz ochotę zjechać na pobocze i grzecznie przeprosić. Takie powinny być amerykańskie auta i taka w wyglądzie jest właśnie nowa Captiva.

d13iu8t

Podobnie we wnętrzu. Na plus trzeba zaliczyć nieco lepszej jakości materiały, z czym zawsze "hamburgeroland" miał problemy. Jak wiadomo, amerykańskie standardy nieco odbiegają od europejskich. Fotele są kosmicznie wielkie i bardzo wygodne. Nieco przypominające kanapę, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Konsola środkowa także została odświeżona i nie tylko wygląda, ale jest teraz zdecydowanie bardziej nowoczesna.

Na kierownicy (trochę zbyt dużej i cienkiej) umieszczono kolejne przyciski do obsługi multimedialnych systemów. Tuż za kierownicą można cieszyć się nowymi wskaźnikami (prędkościomierz, obrotomierz etc.). W wyposażeniu znajdziemy między innymi: podgrzewane fotele, nawigację (całkiem udaną), system audio z AUX, wejścia USB czy Bluetooth i klimatyzację.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Miejsca jest sporo i to w każdej części tego auta. Sam schowek między fotelami może pomieścić trójkę Twoich dzieci. Na dowód mogę zdradzić, że nawet wybierając wersję siedmiomiejscową, ze składanymi dwoma fotelami w bagażniku, można na nich naprawdę usiąść i to niekoniecznie będąc siedmiolatkiem! Pozostaje wtedy bagażnik o pojemności prawie 100 litrów, który pomieści coś więcej niż tylko zestaw z McDonald's. W tradycyjnej konfiguracji, czyli 2+3 mamy 477 litrów przestrzeni. To spora zaleta. Zatem, jeżeli wszystko gra w temacie wyglądu, wnętrza i wyposażenia, odpalmy silnik i ruszajmy w drogę...

d13iu8t

Wśród czterech nowych silników do dyspozycji mamy benzynowy motor 2,4 litra DOHC o mocy 167 KM i 230 Nm. Zarówno z automatem, jak również z nową skrzynią manualną o 6-przełożeniach. Dla wielbicieli czegoś "extra", Chevy przewiduje 3-litrową, benzynową wariację z automatem i sześcioma cylindrami w układzie V. Zmienne fazy rozrządu i bezpośredni wtrysk zapewniają mu 258 KM. Całkiem sporo.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Jednak Polacy nie amerykanie i swoje zdanie o napędzie mają, dlatego największym uznaniem przy zakupie Captivy będzie się cieszyć motor wysokoprężny. Do wyboru będą dwa warianty mocy w jednym silniku. To 2,2-litrowa jednostka napędowa o 163 lub 184 KM. Maksymalny moment wynosi odpowiednio 350 i 400 Nm. Moment osiągany jest już od mniej więcej 2 tysięcy obrotów, a moc przy niecałych 4 tysiącach obrotów.

d13iu8t

Przyspieszenie może nie wbija w te wygodne fotele, bo trwa 9,9 sekundy w słabszej wersji, ale za to pozwala na przejechanie sporej ilości kilometrów, gdyż spala 6,4 litra (dane producenta). Do każdego silnika można zamówić automat oraz napęd na wszystkie koła. Jeżeli nic strasznego się nie dzieje, wtedy napęd jest przenoszony wyłącznie na koła przednie. Jednak kiedy nawierzchnia stanie się nieco bardziej wymagająca, praktycznie bez naszej wiedzy, bo w 0,1 sekundy aż 50 proc. mocy zostanie przeniesione na tylną oś. Przyznać trzeba, że w ciężkich, zimowych warunkach Captiva radzi sobie sprawnie.

Największą nowością technologiczną - oprócz samych silników i skrzyni biegów - jest system HSA, który robi to, co "rozwala na łopatki" większość kursantów na Prawo Jazdy. Ruszanie pod górkę! Koszmar i zmora początkujących kierowców. Nie powiem, ale nawet ci bardziej zaawansowani w przejechane kilometry nie przepadają za tym momentem. Ten sprytny system po zwolnieniu pedału hamulca jeszcze przez 1,5 sekundy przytrzymuje samochód, tak byśmy spokojnie mogli przełożyć nogę z hamulca na gaz i ruszyć.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Proste, mało efektowne, ale bardzo przydatne. Działa przy nachyleniu powyżej 3 procent - zarówno do tyłu, jak do przodu. W ślad za tym idzie również elektroniczny hamulec postojowy, który jest dla mnie osobiście o tyle praktyczny, że zajmuje mniej miejsca w kabinie, ale jeszcze nie spotkałem auta, w którym działa równie dobrze, jak tradycyjny. Na koniec system asekurujący nas przy stromych zjazdach - nie ma wtedy konieczności naciskania pedału hamulca. Auto samo zahamuje i robi to bardzo skutecznie!

d13iu8t

Na koniec łyżka dziegciu. Czy to dobre auto? Z pewnością tak! Za cenę 89 990 złotych nie kupisz raczej równie interesującego SUV-a. Wszystko jednak zależy od tego, jak bardzo lubisz amerykańskie auta i amerykański styl życia. Jeżeli bardzo, to i owszem, ruszaj pod koniec marca (choć sprzedaż może rozpocząć się nawet nieco później) i kup sobie takiego.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Wgląda naprawdę atrakcyjnie, silniki są albo oszczędne, albo dające sporego kopa, a do tego cena mogąca zniesmaczyć niektórych konkurentów. Jednak, jeżeli najważniejsza jest dla Ciebie przyjemność z jazdy, lepiej skup się na czymś innym. Chevrolet zapewnia, że polepszył zawieszenie. I faktycznie, jego charakterystyka jest znacznie pewniejsza przy szybszej jeździe. Szkoda tylko, że nie jest połączona z układem kierowniczym. Wydaje się, że żyje swoim alternatywnym życiem i nie jest spokrewniony z tymi wszystkimi wahaczami, stabilizatorami i amortyzatorami.

Najprościej powiedzieć tak - lubisz komfort, to dobrze trafiłeś, bo Captiva jest "prze-komfortowa", dosłownie jak podróż w wygodnym łożu, gdzie nie istnieje słowo zmęczenie. Wybiera nierówności doskonale. Ale. Jeżeli lubisz sportową, dynamiczną jazdę - to znajdź coś innego. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wolisz wygodną kanapę, czy twardy sportowy fotel. Chevrolet znalazł swoją niszę, która przy takim rozwoju tej marki, już za kilka lat może wcale nie okazać się niszą, ale całkiem sporym kawałkiem rynku.

Michał Grygier

mz/mz

d13iu8t
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d13iu8t
Więcej tematów