Tata Indica Vista: lepsza niż się spodziewasz
Indica Vista może być modelem, który przetrze Tacie szlak na światowe rynki. Poziomem techniki i jakością wykonania niewiele ustępuje średniej w klasie B.
Słyszysz: Tata, myślisz: Nano - najtańszy samochód świata. Tymczasem malutkie Nano trafiło wprawdzie na rynek indyjski, jednak wariant dla Europy jest dopiero w przygotowaniu i - choć pewnie pozostanie najtańszym modelem - jego cena będzie wyższa niż 2,5 tys. dolarów. Tymczasem Hindusi stawiają na model klasy B - małego, 5-drzwiowego hatchbacka, który przełamać ma stereotyp postrzegania Taty jako marki aut wykonanych byle jak.
Indica Vista to całkiem nowa konstrukcja, różniąca się od znanej nam już Indiki. Projekt nadwozia (podobnie zresztą jak i innych modeli Taty) stworzył renomowany polski designer Justyn Norek, krakowianin, który od lat pracuje we Włoszech. O tym, że to bardzo dobry pomysł - zatrudnić światowej sławy stylistę do zaprojektowania całej gamy modeli - przekonała się np. Kia, któta powierzyła to zadanie Peterowi Schreyerowi.
Tata zatrudniła Norka - z dużą korzyścią dla wyglądu aut. Ładne nadwozie to oczywiście dopiero początek. Byliśmy ciekawi jakości wykonania. Na zewnątrz wszystko wygląda porządnie - estetyczne detale są dobrze dopasowane, szerokości szczelin nieduże i równe. Ale jeszcze ważniejsze jest wnętrze, bo w nim kierowca i pasażerowie mają poczuć się dobrze. I tu spotkała nas miła niespodzianka - dość twarde tworzywa nie są co prawda najwyższych lotów, ale też nie odbiegają od średniej w tej klasie. Spasowania Tata też nie musi się wstydzić.
Największy atut Indiki stanowi przestronność. Rodzina z dwojgiem dzieci będzie tu miała dość miejsca na niedługie podróże. Problemem może okazać się niewielka pojemność bagażnika (232 l). Po złożeniu asymetrycznie dzielonej kanapy sytuacja się poprawia. Vista wygląda atrakcyjnie, ma przestronne wnętrze, a jak jeździ? Hindusi instalują w niej dwa rodzaje silników: benzynowy 1.4 lub turbodiesla 1.3 z bezpośrednim wtryskiem common rail. Oba mają moc 75 KM i są wraz z 5-biegową skrzynią dobrze u nas znanymi konstrukcjami Fiata, które powstają na licencji w Indiach. Mieliśmy okazję przejechać się obiema wersjami. Diesel sprawia dynamiczniejsze wrażenie, ale do spokojnego przemieszczania się w zupełności wystarczy także silnik benzynowy. Oba są oszczędne - producent zapowiada średnie spalanie odpowiednio 5,9 l/100 km i 4,9 l/100 km. Zawieszenie zestrojono niezbyt sztywno, lecz na szybko pokonywanych zakrętach auto dobrze trzyma się drogi.
Niewątpliwą zaletą Taty jest przystępna cena - ok. 30 tys. zł dla wersji benzynowej Safire i 35 tys. zł dla diesla Quadrajet. Obowiązuje jeden standard wyposażenia, zawierający m.in. 2 airbagi, ABS, światła przeciwmgielne, klimatyzację, centralny zamek z pilotem i elektryczne sterowanie 4 szyb. Na krótkiej liście opcji znajdziemy radio, lakier metalik, alarm i dywaniki. Homologacja ciężarowa (auto jest wtedy 2-osobowe) dla wersji benzynowej kosztuje 1 tys. zł.
PODSUMOWANIE - Najsłabszą stroną Indiki Visty jest to, że markę Tata mało kto u nas zna, a jeśli już, to źle ją kojarzy. Tymczasem w nowocześnie urządzonej fabryce w Indiach dobrze wyszkolona kadra produkuje niezłe małe auta, które korzystnie wyróżniają się ceną i wyposażeniem. To ciekawa propozycja dla rodzin z małymi dziećmi lub ludzi starszych, dla których od renomy marki ważniejszy jest święty spokój, jaki zapewnia 3-letnia gwarancja i tania eksploatacja.
Polecamy na AutoŚwiat.pl: Seat Ibiza 1.6 TDI: Niekoniecznie do miasta