W ciągu roku nawet pięciokrotnie wzrosła liczba sprowadzanych do Polski samochodów przystosowanych do jazdy lewostronnej. Jeszcze rok temu do izb celnych w całym kraju zgłoszono zaledwie kilka takich aut w celu zapłacenia akcyzy. Dzisiaj taka liczba przechodzi przez ręce celników w ciągu jednego dnia.
Chętnych na auto z kierownicą po prawej zamiast lewej stronie przybywa wraz ze spadkiem wartości funta. Jeszcze dwa lata temu kosztował on około 6 zł, a dzisiaj jego notowania uplasowały się na poziomie 4 zł.
Dzięki temu auta z Anglii są dużo tańsze od dostępnych w krajowych salonach i komisach. Na przykład Skoda Superb 1.9 TDI z 2004 r. kosztuje 20 tys. zł, wliczając w to transport i przeróbkę dostosowującą auto do polskich dróg. U nas za taki sam egzemplarz trzeba zapłacić 35-40 tys. zł. Nic więc dziwnego, że co miesiąc ściągamy około1,4 tys. samochodów kupionych w Anglii. To tyle, ile miesięcznie w salonach sprzedają u nas duże koncerny, jak Opel czy Fiat.
Popularność "anglików" widać również w internecie. Na motoryzacyjnych stronach popularnego serwisu aukcyjnego Allegro codziennie można licytować co najmniej 1,5 tys. samochodów sprowadzonych z Wielkiej Brytanii.
- Jeszcze dwa, trzy lata temu takie oferty zdarzały się sporadycznie - mówi Paweł Tryzubiak z Allegro. - Na ich atrakcyjność, oprócz taniego funta, ma wpływ coraz większa liczba warsztatów zajmujących się przystosowaniem angielskich samochodów do polskich warunków.
Z kolei na polskiej wersji eBaya można wybierać spośród blisko 8 tys. aut gotowych do ściągnięcia z Wysp. Zalew "anglików", jak potocznie nazywa się te samochody, to również zasługa Polaków wracających z emigracji zarobkowej i przywożących je ze sobą jako część dobytku.
Źródło: Samar.pl