Takiego elementu nikt się nie spodziewał w Bugatti Chironie
To nie jest nowe rozwiązanie, znamy je od lat 80., ale już dawno nikt tego nie stosował. W Nowym Jorku debiutował Bugatti Chiron, którego wyposażono w duże gumowe odboje w zderzakach. Sprawiają, że piękne superauto zmienia się w szkaradę. Ale czy na pewno?
W pewnym sensie to klasyk. Takie auta jak Lamborghini Countach, Porsche 911 czy nawet McLaren F1 miały podobne rozwiązania, gdy trafiały na rynek amerykański. Najlepszym przykładem jest chyba Lamborghini, które stosowało nie tylko dwa odboje, ale wręcz dodatkowy zderzak z czarnej gumy na pełną szerokość przedniego pasa. Mogło się to nie podobać wielu osobom, ale teraz można to uznać za klasykę.
W przypadku Bugatti Chirona jest nieco inaczej. Nakładki pojawiły się w tylnym zderzaku i nie są aż tak bardzo widoczne. Przedstawiciele twierdzą, że nie jest to wymóg prawa w Stanach Zjednoczonych w zakresie bezpieczeństwa, ale wymagają tego firmy ubezpieczeniowe. Gumowe odboje o długości około 6 cali mają działać przy niskich prędkościach i zapobiegać natychmiastowemu uszkodzeniu zderzaka kosztującego krocie. Co interesujące, ubezpieczyciele wymagają tego od producenta, ale nie od klienta i tu robi się najciekawiej.
Jak na samochód, który kosztuje ponad 2,5 mln dolarów, jest to wyjątkowo niechlujnie zamontowane. Wręcz zastanawiająco. Nawet śruby montażowe nie są w żaden sposób zaślepione, a całość wygląda tak zgrabnie jak wkręcone w zderzak ucho do holowania na czas awarii pojazdu. Przedstawicie Bugatti nawet nie ukrywają, choć nie potwierdzają tego oficjalnie, że nie spodziewają się by ktoś tego nie odkręcił zaraz po wyjeździe z salonu. Wcale się nie zdziwimy, gdy klucz typu torx otrzyma od dilera wraz z kluczykiem do auta.
źródło: Jalopnik