Użytkując nawigacje wielokrotnie popadałem w dwa skrajne odczucia. Z jednej strony nie mogłem wyjść z podziwu jak to możliwe, by zebrać tyle szczegółowych danych do jednej mapy cyfrowej. Nierzadko jednak wcale nie w duchu przeklinałem, dlaczego jest ona taka niedokładna. Wreszcie stanąłem oko w oko z analitykami danych geograficznych tworzących mapy Navteq.
Postanowili oni zabrać mnie na krótką przejażdżkę, a ja, niczym dziennikarski "głuchy telefon", prezentuję uzyskane informacje Czytelnikom. Od razu zaznaczam, nie wszystkie tajemnice chcieli zdradzić...
Nie wiemy na przykład ile osób zbiera dane do map Navteq w Polsce. - W każdym z naszych biur jesteśmy odpowiedzialni za działania w określonym regionie obejmujący kilka województw. Tyle mogę zdradzić - mówi Joanna Rymarczyk, Office Team Leader, RMC PL, Navteq.
Zespół wyruszający w teren tworzą dwie osoby, zazwyczaj są to analitycy danych geograficznych lub jeden analityk plus kierowca. Ich mobilnym narzędziem pracy jest Volkswagen Tiguan (zamiennie z Hondą CRV) wyposażony we własny osprzęt Navteqa. Czyli SUV-y pozwalające na swobodne poruszanie również na trasach nieasfaltowych, choć na pewno w grząskim polu nie poradziłyby sobie najlepiej.
Już sam komputer zajmuje połowę bagażnika. Posiada własne zasilanie, napięcie oraz chłodzenie - funkcjonuje więc niezależnie od samego auta. Pasażer przedniego siedzenia ma do dyspozycji duży monitor, znacznie większy niż w typowych nawigacjach. Pełno na nim różnych znaczków i kresek - ja nic z nich nie rozumiem. - To okolica miejsca, w którym akurat się znajdujemy - tłumaczy Joanna Rymarczyk.
Na to bym nie wpadł, bo budynki jakieś niepodobne. - Wszystko jest oznaczone za pośrednictwem specjalnych symboli i ikon. Dzięki temu dodawanie nowych informacji stanowi dla naszych pracowników prostą czynność. Pomaga w tym specjalny tablet, joystick, a także mikrofon. Ten ostatni pozwala na nagranie uwag, jeśli w danym miejscu zauważyłam coś charakterystycznego. Wspiera mnie również szerokokątna kamera zapisująca w komputerze ślad całego przejazdu w postaci zdjęć. Mimo zaniku sygnału GPS w tunelach, specjalny system pozwala na zapisanie prawidłowego toru jazdy - opowiada J. Rymarczyk.
Zadaniem analityków danych geograficznych jest zarówno aktualizowanie istniejących map, jak i poszerzanie ich o nowe drogi oraz funkcjonalności, np. zajmowanie odpowiedniego pasa ruchu. Zmiany jednak nie są odnotowywane na mapach od razu. - Nowa wersja map ukazuje się co trzy miesiące. Ponieważ układ sieci drogowej, szczególnie w obecnych czasach, podlega ciągłym modyfikacjom, zalecamy kierowcom regularne aktualizowanie mapy - tłumaczy Daniel Waloszczyk, Geographic Analyst, RMC PL, Navteq.
Wszystko fajnie, tyle że aktualizacje map dla końcowego użytkownika są dosyć drogie. Tak więc pozostaje dylemat - czasem trochę pobłądzić lub wybrać minimalnie mniej optymalną trasę, czy może jednak sięgnąć do portfela.
Dodajmy jeszcze jeden ważny aspekt. Analitycy danych geograficznych nie odnotowują zmian związanych z aktualnie prowadzonymi remontami, na przykład, że na określonym odcinku następuje okresowe zwężenie trasy. W sumie nic dziwnego, bo jednego dnia prac można przejechać w danym miejscu prawą stroną, a w następnym tygodniu objazd następuje lewą stroną. Na mapie widzimy dopiero końcową wersję danej drogi, której widok pojawia się po zakończeniu robót. Wniosek - podczas remontów należy ufać przede wszystkim własnej inteligencji, a nie nawigacji...
Niekiedy dziwimy się, że dwie nawigacje mające tę samą mapę wskazują inną trasę do tego samego celu. - Przyczyny tego są dwojakie. My charakteryzujemy drogi, czy użyteczne miejsca (POI). Zarówno na podstawie obiektywnych przesłanek takich jak przepisy drogowe, jak i subiektywnych. Te ostatnie to przykładowo jakość drogi, która naszym zdaniem nie pozwala na jazdę z przepisową prędkością tylko zmusza do wolniejszego poruszania się pojazdem. Takich klasyfikacji jest wiele i to producenci nawigacji wybierają najbardziej odpowiadające ich preferencjom. Także oni dodają oprogramowanie i wygląd graficzny, aplikacje związane z fotoradarami i różnymi innymi funkcjami - wyjaśnia Rymarczyk.
Co ciekawe, analitycy danych geograficznych informacji o zmianach na drogach muszą szukać sami. - Korzystamy z danych urzędów, podmiotów gospodarczych, zdjęć satelitarnych, ale również na bieżąco śledzimy media, szczególnie te internetowe. Istotne źródło, szczególnie dotyczące miejsc poza głównymi trasami, stanowią użytkownicy map. Gdy zgłoszone przez nich uwagi, za pomocą serwisu internetowego Map Reporter, zostaną przez nas zweryfikowane w terenie i uwzględnione na mapie, zostają o tym poinformowani mailowo - dodaje D. Waloszczyk.
- Wszelkie dane drogowe weryfikujemy w rzeczywistości, docierając do tych miejsc samochodem. Zbieramy je używając specjalnej symboliki i nagrań audio w języku angielskim. Po powrocie do biura sami wprowadzamy te treści do bazy danych lub wysyłamy zagranicę do naszych wyspecjalizowanych centrów. Tak "obrobione" dane podlegają licznym procesom kontroli jakości i trafiają do naszych klientów, czyli między innymi producentów urządzeń nawigacyjnych - mówi Joanna Rymarczyk.. Załoga porusza się zazwyczaj z prędkością 10-20 km/h, często staje, zawraca. - Już się przyzwyczailiśmy do dźwięku klaksonów i innego rodzaju "komentarzy". Z drugiej strony nasz samochód budzi pewne zainteresowanie: ma kogut na dachu oraz napis "Uwaga pomiary". Poza tym na przedniej szybie jest kamera i niejednokrotnie kierowcy zwalniają zapewne sądząc, że pracujemy dla policji - śmieje się Joanna Rymarczyk.
Urzędnicy zwykle nie robią nam problemów z pozwoleniem wjazdu do stref, gdzie teoretycznie nie może się odbywać ruch samochodowych. Tworzone są również mapy dla użytkowników pieszych i wówczas dane zbieramy wędrując na własnych nogach przy użyciu urządzeń przenośnych. Za jazdę płatnymi drogami zbierający dane muszą uiszczać opłaty. Zresztą mogą oni uchodzić za kierowców pokonujących odcinki autostradowe w najdziwniejszych sposób. Muszą bowiem przejechać przez każdy zjazd i wyjazd, zwalniać przy parkingach, stacjach benzynowych, itp. Więc rekordów czasowych na pewno nie pobijają.
O tym jak trudna jest praca przy tworzeniu mapy niech zaświadczy fakt, że osoby ją wykonujące muszą zwrócić uwagę - na odcinku od skrzyżowania do skrzyżowania - na maksymalnie 260 różnego rodzaju atrybutów - znaków nakazu, użytecznych miejsc, ograniczeń prędkości, itp. A przez skrzyżowania rozumiemy każde zetknięcie dróg, a nie tylko te z sygnalizacją świetlną. Zatem trzeba być niesamowicie skoncentrowanym i mieć podzielność uwagi.
Jakie wymagania trzeba spełnić, by znaleźć pracę tworzeniu map Navteq? - Większość naszych pracowników to absolwenci geografii i geodezji lub ewentualnie pasjonaci tych dziedzin, gdyż niezbędna jest dobra orientacja na mapie. Praca wymaga podróży, nie tylko w celu zbierania danych, ale i odbycia licznych szkoleń. Niezbędne jest prawo jazdy kategorii B poparte kilkuletnią praktyką w kierowaniu pojazdem. Do tego znajomość języka angielskiego, gdyż często komunikujemy się z centralą. Warto dodać, że na "dzień dobry" trzeba opanować wiadomości z książki, liczącej... kilka tysięcy stron - podsumowuje Office Team Leader zespołu Navteqa.
Maksymilian Tomaszewski