Szkocki mistrz spłonął w błękitnym śmigłowcu
Były mistrz świata w rajdach samochodowych Colin McRae (39 l.) zginął w katastrofie helikoptera.
Zniszczenia śmigłowca były tak wielkie, że po dotarciu na miejsce policja nie była nawet w stanie ustalić, ile osób przebywało na pokładzie w momencie tragedii. Menedżer kierowcy Jean-Eric Freudiger potwierdził, że wśród pasażerów nie było żony McRae, Alison, i jego drugiego dziecka - córki Hollie.
- Byłem z przyjacielem na farmie, helikopter przeleciał nad nami i za chwilę wleciał w dolinę - opowiadał David Lowry, farmer z sąsiedztwa, naoczny świadek wypadku. - Gdy zniknął, nad drzewami pojawił się dym. Na początku wydawało mi się, że leci normalnie. Dostrzegłem, że to był błękitny śmigłowiec i od razu zorientowałem się, że musiał należeć do Colina McRae. Latał nisko nad nami tak często, że moje bydło nawet nie zwracało już na niego uwagi.
Szkocki kierowca najprawdopodobniej sam prowadził helikopter, bo był wykwalifikowanym pilotem. Uwielbiał ryzyko i sam dostarczał sobie zastrzyków adrenaliny, na przykład wielokrotnie skakał na bungee.