Szef Toyoty przeprasza za motoryzacyjne buble
Toyoda, wnuk założyciela japońskiego koncernu, wystąpił przed Komisją Kontroli Rządu Izby Reprezentantów. We wstępnym oświadczeniu przeprosił za błędy swojej firmy i obiecał, że wyciągnie z tego wnioski.
- Żałuję, że doprowadziliśmy do problemów z bezpieczeństwem i bardzo mi przykro za wypadki, których doświadczyli kierowcy Toyoty - powiedział Toyoda. - Moje nazwisko jest na każdym naszym samochodzie. Macie moje osobiste zobowiązanie, że Toyota będzie energicznie i bez ustanku pracować nad tym, aby odzyskać zaufanie naszych klientów - dodał.
Pojawienie się na Kapitolu szefa słynnego japońskiego koncernu wywołało ogromne zainteresowanie mediów. Toyoda początkowo nie chciał przyjechać by osobiście tłumaczyć się przed Kongresem i zamierzał wysłać w tym celu swoich podwładnych. Zmienił jednak zdanie.
Jak obliczono, w ciągu ostatnich 10 lat wskutek blokowanie się pedału przyspieszenia w toyotach zginęły w USA 34 osoby. W czasie przesłuchań w Kongresie jako świadkowie wystąpili m.in. kierowcy, którym ledwo udało się uniknąć wypadków z tego powodu.
Oprócz pedału przyspieszenia, wielu klientów zaczęło też zgłaszać zażalenia na hamulce w ich toyotach. Firma wycofała 8,5 miliona aut do darmowej naprawy.
Wielu kierowców i niektórzy eksperci podejrzewają, że przyczyną problemów z pedałami gazu jest wadliwa elektronika w samochodach Toyoty.
Podejrzenia te pogłębiły się, kiedy zeznający przed komisją Kongresu we wtorek szef operacji koncernu w USA, James Lentz, powiedział, że obiecane naprawy mogą "nie całkowicie" - jak to określił - rozwiązać problem z blokującymi się pedałami.
Kongresmani natarczywie przepytywali prezesa japońskiego koncernu dlaczego firma szybciej nie odpowiedziała na sygnały pojawiających się awarii.
Przed komisją w środę wystąpił także amerykański minister transportu Raymond LaHood. Podlegający jego resortowi federalny Urząd ds. Bezpieczeństwa Transportu spotyka się z pretensjami, że nie wykrył wcześniej wad w samochodach Toyoty.
LaHood zapewniał, że Urząd nie wchodzi z producentami samochodów w żadne układy, w wyniku których miałby ich traktować pobłażliwie.