Do egzaminu teoretycznego na prawo jazdy podchodził już po raz piąty. Zaliczył testy rewelacyjnie. Ale… zdradził go zegarek i wystający z rękawa drucik. Policjanci z Płocka zatrzymali mężczyznę, który zdał egzamin za pomocą skomplikowanych urządzeń elektronicznych. 18-latek usłyszał już zarzuty.
Zatrzymany mężczyzna ma 18 lat, mieszka na stałe w miejscowości Białe Błoto w pow. sierpeckim. Jak ustalili policjanci, w Warszawie nawiązał kontakt z mężczyzną, który obiecał pomoc z zdaniu testów i stuprocentową skuteczność.
Wczoraj rano miał miejsce egzamin. Warszawiak i towarzysząca mu kobieta spotkali się z 18-latkiem niedaleko Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Płocku. W samochodzie "uzbroili" chłopaka jak szpiega wywiadu: dali mu zegarek z kamerą, słuchawki bezprzewodowe, nadajnik – wszystko połączone kabelkami i drucikami schowanymi pod ubraniem.
Tak wyposażony "Bond" pewnie wszedł na salę egzaminacyjną i zasiadł przed komputerem. Maleńkie oko kamery kierował na monitor z pytaniami. Obraz szedł do warszawiaków, którzy błyskawicznie wprost do uzbrojonego w słuchawkę ucha podawali tajny komunikat: wybierz B, zaznacz C itd...
Chłopak skończył test przed czasem i zgłosił to egzaminatorowi, który zatwierdził wszystkie odpowiedzi. Ale instruktor coś podejrzewał, złapał chłopaka za rękę i zapytał o zegarek. W tym momencie z rękawa wysunęły się jakieś druciki… Została powiadomiona dyrekcja WORD i zaraz wezwano policję.
W komendzie Bond zaprezentował swój rynsztunek. Kiedy zdjął bluzę, okazało się, że kabelkami jest oplątany jak mucha, która wpadła do pajęczej sieci.
Mimo podjętych od razu poszukiwań policjanci nie odnaleźli samochodu z parą z Warszawy, która pomagała w tak szczególny sposób zdać ten egzamin. Zapewne dzięki zamocowanemu na zdającym nadajnikowi usłyszeli, że został zdekonspirowany i szybko uciekli.
Za podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego i usiłowanie wyłudzenia poświadczenia nieprawdy grozi 18-latkowie do 3 lat pozbawienia wolności. To na początek, bo jeśli specjaliści orzekną, że na znaleziony przy nim sprzęt wymagane jest zezwolenie, odpowie też za użytkowanie nielegalnych urządzeń nadawczo-odbiorczych.