Trwa ładowanie...
19-08-2010 07:32

Straż pożarna nie ryzykuje

Straż pożarna nie ryzykujeŹródło: zdjęcie producenta
d1ataif
d1ataif

Czy zastanawiali się Państwo ile czasu należy poświecić na przygotowanie sprzętu dla Straży Pożarnej? Do tego tak, aby nie zdarzyła się sytuacja, że dojazd będzie uniemożliwiony znajdującym się w warsztacie samochodem? Chcąc wyeliminować taką sytuację jednostki straży pożarnej nie oszczędzają na zakupie sprzętu i wybierają tylko sprawdzonych dostawców. Tak jest od samego powstania pożarnictwa na terenach polskich.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Pierwsze dane odnośnie wykorzystania samochodów w pożarnictwie na terenie Polski sięgają roku 1910/1911. Wtedy to komendant poznańskiej straży pożarnej podjął decyzję o zastąpieniu koni samochodami i w firmie Daimler Mercedes zamówiono trzy podwozia samochodowe, na których zabudowano sikawkę gazową, autopompę oraz drewnianą drabinę mechaniczną firmy Magirus. Samochody te zostały odebrane w listopadzie 1911 r. Niecały rok później uruchomiono w strażnicy głównej przy ulicy Masztalarskiej w Poznaniu pierwszy zmotoryzowany oddział straży pożarnej na ziemiach polskich, który był wyposażony w pojazdy strażackie na podwoziach Austro-Daimlera lub Benza.

Do dnia dzisiejszego można oglądać auta z tego okresu w zbiorach Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach. Stoją tam m.in. dwa samochody pożarnicze zwane autopogotowiami z początku XX wieku. Jeżeli więc wakacyjne podróże sprawią, że będziemy na Śląsku warto zajrzeć do Mysłowic i obejrzeć Muzeum Pożarnictwa.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Pierwsze zakupy samochodów były na tyle zadawalające, że znak firmowy pojazdów Daimlera był powszechnie stosowany wśród polskich strażaków w okresie międzywojennym. W latach 20. i 30. liczba pożarniczych Mercedesów w Polsce sukcesywnie wzrastała, a wiele zastępów straży otrzymało na swoje wyposażenie samochody na podwoziu Daimler-Benz z zabudową wykonaną przez specjalistyczne firmy. Była to m.in. firma Braci Kiesslich z Patschkau - obecnie Paczków. Takie wozy otrzymały m.in. jednostki straży pożarnej z Katowic, Torunia, Warszawy oraz Poznania.

d1ataif

W 1937 r. w ramach planowej motoryzacji straży pożarnej zakupiono dla Warszawskiej Straży Ogniowej drabinę o najwyższym w tym okresie wysięgu wynoszącym 45 metrów. Drabina ta została zabudowana na podwoziu samochodu ciężarowego Mercedes-Benz. Była ona napędzana sześciocylindrowym silnikiem wysokoprężnym, chłodzonym cieczą o mocy 120 KM. Składała się z sześciu stalowych przęseł, napęd mechaniczny był przenoszony przy pomocy wału od specjalnej skrzynki przekładniowej do mechanizmów dźwigających przęsła oraz obracających drabinę u jej podstawy. Drabina ta przetrwała zawieruchę wojenną i znajdowała się na wyposażeniu Warszawskiej Straży Pożarnej aż do końca lat sześćdziesiątych. W latach trzydziestych Ochotnicza Straż Ogniowa w Częstochowie otrzymała na swoje wyposażenie autopogotowie miejskie zabudowane na używanym podwoziu Mercedesa. Zabudowę pożarniczą wykonała firma Liefeldt i Schiffner z Warszawy, a była to konstrukcja o tyle szczególna, że był to jeden z pierwszych samochodów pożarniczych z zabudową typu
zamkniętego. Tuż przed wybuchem II Wojny Światowej było w Polsce już ok. 100 specjalistycznych pożarniczych Mercedesów.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Podczas wojny część pojazdów uległa zniszczeniu, jednakże jednocześnie na wyposażenie straży pożarnych trafiło kolejnych kilkanaście samochodów pożarniczych Mercedes-Benz, dwóch typów. Były to pojazdy z autopompą oraz z motopompą przenośną. Co ciekawe w Ochotniczej Straży Pożarnej w Brzezinach koło Piekar Śląskich do dnia dzisiejszego znajduje się samochód gaśniczy z 1942 roku.

Czasy powojenne były okresem kultu wyrobów socjalistycznych. Wtedy, przez długie lata w zastępach ogniowych służyły rodzime konstrukcje budowane na podwoziach Stara i Jelcza. Nie brakowało również pojazdów z innych krajów demokracji ludowej. Oczywiście nie zabrakło również mniejszych pojazdów, jak Żuki i Nysy, a nawet Warszawy. Strażacy wspierali się również czeskimi Tatrami czy radzieckimi Kamazami i Gazami.

d1ataif

Dopiero w drugiej połowie lat siedemdziesiątych ub. wieku straż pożarna zakupiła kilka typów pojazdów pochodzących z importu, a zabudowanych przez austriacką firmę Rosenbauer. Jednym z nich był samochód specjalny ratownictwa technicznego z wymiennym kontenerem oraz zamocowanym z tyłu żurawiem hydraulicznym. Zabudowę pożarniczą wykonano na podwoziu samochodu ciężarowego Mercedes-Benz typ LAF 1113 B. Jego podwozie było napędzane sześciocylindrowym silnikiem o mocy 168 KM. Posiadał on krótką, dwudrzwiową kabinę z trzema miejscami. Zabudowa pożarnicza była konstrukcją stalowo-aluminiową, gdzie szkielet wykonano z zamkniętych profili stalowych pokrytych klejoną do nich blachą aluminiową. Wyposażenie samochodu stanowił m.in. generator prądotwórczy o mocy 20 kVA, piła do cięcia stali i betonu, pilarki spalinowe do cięcia drewna, zestaw hydraulicznych narzędzi ratowniczych, poduszki pneumatyczne, plecakowy aparat do cięcia metalu.

(fot. PSP)
Źródło: (fot. PSP)

W 1977 r. do Polski sprowadzono trzy samochody ratownictwa technicznego zabudowane na podwoziu Mercedes-Benz Unimog 125/416. Pojazdy te były napędzane sześciocylindrowym silnikiem wysokoprężnym o mocy 125 KM. Dwa lata później do kraju trafiły nowoczesne samochody z zabudową firmy Rosenbauer. Były nimi średnie samochody gaśnicze wodno-pianowo-proszkowe. Wozy te zostały zabudowane na podwoziu Mercedes-Benz LAF 1113 B, a ich napęd stanowił sześciocylindrowy silnik o mocy 168 KM. Modele te to jedne z najlepszych samochodów pożarniczych, jakie znajdowały się na wyposażeniu jednostek straży pożarnych w dużych aglomeracjach. Przede wszystkim wyróżniała je duża bezawaryjność. Dotyczy to zarówno podwozia, jak i wyposażenia pożarniczego, co przy intensywnej eksploatacji należało do rzadkości. We Wrocławiu w Państwowej Straży Pożarnej od 1986 r. eksploatowana jest drabina firmy Metz o wysięgu 53 metrów. Jest to najwyższa
drabina eksploatowana w naszym kraju. Została ona zabudowana na trzyosiowym podwoziu Mercedes-Benz 2636 A. Jednostkę napędową stanowi silnik wysokoprężny o mocy 355 KM. Stabilność pojazdu zapewniają cztery wysuwane hydraulicznie podpory. Z uwagi na dużą wysokość drabina wyposażona jest dodatkowo w windę o dopuszczalnym obciążeniu 180 kg. Na wierzchołku znajduje się kosz ratowniczy.

(fot. PSP)
Źródło: (fot. PSP)

Obecnie nie ma już jedynej słusznej koncepcji wspierania bratnich narodów i samochody ratujące życie i mienie obywateli są najwyższej klasy. We flocie Państwowej Straży Pożarnej i jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych znajduje się wiele samochodów pożarniczych zabudowywanych przez krajowych i zagranicznych producentów na podwoziach dostawczych i ciężarowych różnych producentów. Jednak podobnie jak przed Wojną, również teraz są to głównie podzespoły Mercedes-Benz. To pojazdy różnej wielkości od lekkich samochodów ratownictwa technicznego, wodnego, chemicznego i dowodzenia, czy średnich samochodów ratowniczo-gaśniczych, oraz specjalnych przeznaczonych dla elitarnych grup poszukiwawczo-ratowniczych. Te ostanie przystosowane są m.in. do przewozu ich sprzętu i psów, aż do ciężkich podnośników hydraulicznych z drabiną, ciężkich samochodów ratowniczo-gaśniczych przystosowanych do zwalczania pożarów w dużych zakładach
przemysłu chemicznego, ciężkich nośników kontenerowych. Ostatnią grupą jest gama ciężkich samochodów ratownictwa technicznego, chemicznego czy wodnego.

Przez ostatnie trzy lata Państwowa Straż Pożarna wzbogaciła się o ponad dwieście kolejnych Mercedesów. Również w tym roku centrala nie skąpi na sprzęcie - do końca pierwszego półrocza 2010 r. zakupiono 72 pojazdy tej firmy. Kolejne pojazdy są w planach.

Bogusław Korzeniowski
współpraca: Paweł Frątczak, Marek Pisarek

d1ataif
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ataif
Więcej tematów