Straż miejska otrzymuje policyjne uprawnienia
Rząd da strażnikom miejskim i leśnym część policyjnych uprawnień - zapowiada "Metro". Będą mogli karać za każde wykroczenie drogowe, wlepiać mandaty i punkty karne oraz badać trzeźwość kierowców. Kto nie dmuchnie w alkomat, temu policjanci na siłę pobiorą krew do badania.
To ma być bat na kierowców łamiących przepisy i koniec strażników, którzy mogli jedynie zakładać blokady na źle zaparkowane auta czy kontrolować handlujących na ulicy straganiarzy. Zgodnie z projektowaną nowelizacją ustawy o ruchu drogowym blisko osiem tys. strażników miejskich i tysiąc strażników leśnych dostanie prawo karania za łamanie przepisów na drogach.
"To poprawi nasze bezpieczeństwo" - przekonuje Edward Siarka, poseł PiS z sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, która już za tydzień rozpocznie prace nad projektem ustawy. "Jeśli będzie więcej funkcjonariuszy czy urządzeń rejestrujących szybkość na drodze, to zmniejszy się liczba wypadków. Strażnicy wyręczą w części zadań policjantów, którzy będą mogli zająć się poważniejszymi przestępstwami. Pieniądze za wlepiane przez strażników mandaty będą wpływać do miejskiej kasy lub do budżetu Lasów Państwowych (w przypadku straży leśnej)" - przekonuje rozmówca gazety.
Ręce zacierają włodarze miast i gmin. Prezydent Kielc Wojciech Lubawski już zapowiada, że jego strażnicy nie będą próżnować. "Dobrze, że wpływy z mandatów trafią do naszego budżetu, bo na pewno się nam to przyda. Będzie to większa motywacja do pilnowania porządku" - mówi.
Nowelizowana ustawa zaostrzy też sposób postępowania z nietrzeźwymi kierowcami. Do tej pory można było odmówić dmuchania w alkomat. Lecz żeby zbadać krew opornego szofera, policja musiała uzyskać jego zgodę. Teraz funkcjonariusze będą mieli "możliwość poddania kierowcy - nawet bez jego zgody - badaniu krwi lub moczu, przeprowadzonemu w zakładzie opieki zdrowotnej lub w izbie wytrzeźwień" - czytamy w "Metrze".
Lekarze mają jednak pewne obawy. "Mamy tutaj do czynienia nieraz z agresywnymi ludźmi" - mówi Adam, lekarz z jednej z warszawskich izb wytrzeźwień. "Niełatwo przeprowadzić takie badanie, a co dopiero będzie, jak zaczniemy robić je na siłę" - zastanawia się.
(PAP)