Stolica traci miliony na porzuconych autach
W stolicy kierowcy źle zaparkowanych lub wręcz porzuconych, a w konsekwencji odholowanych na parkingi aut, są winni miastu ponad 10 mln zł, informuje "Życie Warszawy".
- _ Do rozpatrzenia jest ponad 2,5 tys. takich spraw. Łączna kwota do windykacji to grubo ponad 10 mln zł. To żywy pieniądz. Wystarczy się po niego schylić _ - twierdzi, były zastępca komendanta straży miejskiej Andrzej Serwiński.
W jaki sposób doszło do powstania wielomilionowego długu? Policja odholowywała samochód źle zaparkowany albo wręcz porzucony. Auto trafiało na jeden z trzech parkingów, które mają podpisaną z miastem umowę o przetrzymywaniu pojazdów. Mundurowi powiadamiali właściciela o odholowaniu auta i konieczności zapłaty. Jeśli był to stary gruchot, kierowca do kasy się nie kwapił. A licznik tykał, bo zgodnie z przepisami samochód musi stać na parkingu pół roku, zanim może przejść na własność Skarbu Państwa. Rachunek za kilkumiesięczne parkowanie często przekracza wartość auta. Kierowców dłużników nikt nie ścigał.
Już w czerwcu 2008 r. Serwiński przedstawił raport szefowej Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewie Gawor o tym, że odnalazł 2,5 tys. samochodów, które stały na parkingach pół roku. Za każdy taki pojazd miasto zapłaciło właścicielom parkingów 5,4 tys. zł. To daje w sumie 13,5 mln zł. Według Serwińskiego, większość tej kwoty przeszła miastu koło nosa.