Starostwo ma kłopoty z zakupem nowego auta
Starostwo Powiatowe w Nowym Targu od kilku miesięcy usiłuje kupić nowy, luksusowy samochód służbowy. Jak czytamy w "Gazecie Krakowskiej", problem polega na tym, że nikt starostwu auta sprzedać nie chce.
Rozlatujący się polonez z lat 90. i siedmioletni peugeot 406 - takimi samochodami "wożą się" włodarze powiatu nowotarskiego. Gdy jeszcze poprzedni zarząd zdecydował, że nadszedł czas, by kupić nowe auto dla urzędu, nikt nie spodziewał się, że będzie z tym tyle kłopotów - komentuje dziennik.
Starostwu marzy się nowy, ewentualnie roczny, ekonomiczny (diesel), wygodny (klimatyzacja) i pojemny (7 osób) samochód. Ogłoszono pierwszy, potem drugi przetarg i... nic. Ani jednej oferty, mimo że starostwo było gotowe zapłacić za nowe auto do 100 tys. zł.
Urzędnicy zastanawiają się, czy aby zbytnio nie zaostrzyli kryteriów przetargu. Chcieli kupić nowy samochód z serwisem do 100 km, wysokość auta miała nie przekraczać 170 cm (niski garaż). Urzędnicy sprawdzili więc oferty sprzedaży samochodów zamieszczone w internecie. Okazało się, że "od ręki" można tam kupić modele odpowiadające wszystkim postawionym przez starostwo warunkom.
Jak podaje "Gazeta Krakowska", po ostatnim przetargu starosta Krzysztof Faber mógł kupić auto z tzw. wolnej ręki (pozwalają mu na to przepisy), ale zrezygnował. "Nie chcę, żeby ktoś powiedział, że kupiłem sobie taki samochód, jaki mi się podobał" - wyjaśnia.
Starostwo ogłosiło więc kolejny przetarg. Urzędnicy złagodzili nieco jego parametry - auto np. może być wyższe (najwyżej będą go parkować w budynku starostwa w innej części miasta). "Może tym razem ktoś się zgłosi" - mają nadzieję urzędnicy. (PAP)