"Na butelkę"
Nie słyszeliście jeszcze o metodzie "na butelkę"? Oto jak to działa. Za każdym razem, oczywiście prócz rzeczonej butelki, jest kilka wspólnych elementów. Przede wszystkim, do kradzieży dochodzi często w okolicach centrów handlowych czy cmentarzy, czyli tam, gdzie złodziej może spokojnie obserwować swoją przyszłą ofiarę. Najczęściej wybór pada na starsze osoby, ewentualnie kobiety.
Gdy z tłumu zostanie "wyłowiona" odpowiednia ofiara i jej pojazd, złodziej zabiera się do pracy. Wtedy przychodzi czas na wspomnianą wcześniej butelkę. Przestępca wkłada ją między oponę a błotnik samochodu, tak by nie było jej widać na pierwszy rzut oka. Niczego niepodejrzewający kierowca wsiada do swojego auta i rusza. Zaniepokojony hałasem, który wydaje samochód, przejeżdżający po plastikowej butelce wysiada by sprawdzić co się stało. Najczęściej nie wyłącza silnika auta - w tym właśnie momencie wkracza przestępca. Wskakuje za kierownicę i odjeżdża.
Jest to jeden z kilku podobnych sposobów, w przypadku których kierowcy popełniają ten sam błąd - wysiadają nie wyłączając silnika, a przynajmniej zostawiając kluczyk w stacyjce. Dlatego pamiętajmy, że nawet jeśli opuszczamy auto na chwilę, to zabierzmy kluczyk ze sobą. Niezależnie, czy naszą uwagę zwróci niepokojący odgłos, czy po prostu chcemy np. otworzyć bramę. Wielu złodziei zna takie miejsca, gdzie kierowcy wysiadają na chwilę z pojazdu, nie wyłączając silnika i czeka tam na swoje ofiary.