Spokojny sen doktora
Za decyzją o niedopuszczeniu Roberta Kubicy do Grand Prix USA nie kryje się troska o jego zdrowie. Gdyby Polak przystąpił do wyścigu w Indianapolis, największe ryzyko podjąłby lekarz FIA. Ewentualna kraksa naszego kierowcy, niezależnie od konsekwencji, zakończyłaby się procesem. - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".
W czwartek po południu dziennikarze i fotoreporterzy przez dwie godziny czekali w pełnym słońcu na wyniki kontroli, jaką przechodził Robert Kubica. Kiedy wreszcie kierowca wyszedł z centrum medycznego, trudno było się do niego dostać z mikrofonem. Werdykt lekarzy poznaliśmy jednak zanim wypowiedział pierwsze słowa. Zdradzała go kwaśna Polaka.
- Niestety nie wystartuję w Grand Prix USA - oświadczył nasz zawodnik.
- W pewnym sensie jestem nawet zadowolony, ponieważ tej decyzji wcale nie oparto ma mojej aktualnej kondycji. Przeszedłem bez problemów wszystkie kontrole. Lekarze stwierdzili jednak, że ponieważ od wypadku w Kanadzie do piątkowych treningów w USA minie tylko pięć dni, to w razie drugiej kraksy będę szczególnie narażony. Nie chcieli ryzykować.