Spłonęli żywcem w wypadku - sprawca usłyszał zarzuty
Zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym usłyszał 20-letni sprawca wypadku w podłódzkich Pabianicach. Po zderzeniu trzech aut jedno z nich stanęło w płomieniach. Zginęły dwie osoby.
20-letni Mateusz Z. podczas przesłuchania przyznał się do zarzucanego czynu. Grozi mu do 12 lat więzienia - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Ratownicy wydobyli z wraku zwłoki 49-letniego mężczyzny i jego 22-letniej córki. Trzy osoby, w tym sprawca, zostały ranne.
Po wyjściu ze szpitala 20-latek usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku czego zginęły dwie osoby. Według prokuratury, mężczyzna jechał zbyt szybko i nie dostosował prędkości do warunków na drodze. Prokuratura nie występowała o jego aresztowanie.
Śledczy proszą o informacje, mogące pomóc w odszukaniu innego kierowcy, który - jak wynika z zeznań świadków - mógł swoim manewrem przyczynić się do wypadku. Nieznany samochód jechał tuż przed sprawcą i po zdarzeniu odjechał z miejsca wypadku.
Prokuratura powołała biegłego z zakresu ruchu drogowego i techniki prowadzenia pojazdów, który ma dokonać rekonstrukcji zdarzenia i ustalić m.in. prędkość z jaką jechał sprawca wypadku.