Spłonął mu Focus, dostał Toyotę: to nie „ustawka”
Niecodzienne zdarzenie miało miejsce przed siedzibą Toyota Motor Poland przy ulicy Konstruktorskiej w Warszawie. Na skrzyżowaniu z ulicą Postępu doszczętnie spalił się Ford Focus I generacji. Do samozapłonu doszło w czasie jazdy. Przyczyna pojawienia się ognia wciąż nie jest znana. Owszem, samochody czasami stają w ogniu. Do takich zdarzeń dochodzi niezwykle rzadko. Jeszcze rzadziej właściciel takiego samochodu może mówić o odrobinie szczęścia w nieszczęściu.
W tej historii nie byłoby niczego niezwykłego, nie licząc faktu, że widząc co się dzieje za oknami ich biura, pracownicy Toyota Motor Poland postanowili pomóc kierowcy Forda w nieszczęściu, bezpłatnie użyczając mu jeden ze swoich samochodów - hybrydową Toyotę Auris. Gdy tylko informacja o zdarzeniu, które miało miejsce w miniony wtorek pojawiła się w mediach, część internautów zareagowała z entuzjazmem, bo przecież to dowód na „ludzką twarz korporacji” oraz to, że po prostu czasami jedni ludzie robią drugim dobre uczynki i pomagają jak mogą w nieszczęściu. Z drugiej strony pojawiła się lawina krytyki. Internauci pisali, że to na pewno „ustawka”, reklamowy chwyt. Bo trudno uwierzyć w taki przypadek. Spalił się przed siedzibą Toyoty. Tuż pod reklamowym banerem koncernu.
Toyota tymczasem dementuje plotki i zapewnia o szczerych intencjach. Za tym czynem – jak informuje nasz rozmówca – nie stało nic poza chęcią pomocy. Krótko mówiąc, to nie była „ustawka”.
- Widok palącego się na ulicy samochodu nie należy do częstych, tym bardziej zaskakujący był pożar Forda pod siedzibą Toyoty. Samochód zapalił się w trakcie jazdy. Co było dokładną przyczyną na razie nie zostało ustalone. Oczywiście, nie może być mowy o jakimkolwiek sfingowaniu sytuacji przez Toyotę, jak sugerowały niektóre komentarze, bo nie miałoby to dla nas żadnego uzasadnienia i większego sensu. Kierowcy spalonego Forda pomogliśmy spontanicznie i bezinteresowanie. Hybrydowy Auris, którego mu użyczyliśmy w tej niecodziennej chwili już do nas wrócił – powiedział moto.wp.pl Maciej Gorzelak z Toyota Motor Poland.
Z jednej strony, trudno temu zaprzeczyć. Z drugiej - chcąc, nie chcąc - zdarzenie wyszło Toyocie na plus. Znając przedsiębiorczość niektórych naszych rodaków obawiamy się tylko, czy nie spowoduje to całej lawiny pożarów aut przed siedzibami znanych, samochodowych marek.
mw/moto.wp.pl