Natura po raz drugi podczas tegorocznego Rajdu Dakar pokazała swoją siłę. Przewidział to jednak quadowiec Rafał Sonik. - Wjeżdżamy do piekła- zapowiadał. Jak podkreślił, gdy się mówi o końcu świata, to chyba ma się na myśli właśnie to miejsce - rejon Fiambali.
Z powodu ulewnych opadów, które zamieniły strumienie w rwące rzeki, a piaski w błotniste jeziora, organizatorzy przerwali rywalizację załóg samochodów i ciężarówek na trasie 11. etapu z La Rioji do Fiambali w Argentynie. Do mety odcinka specjalnego dojechały tylko motocykle i quady.
- Odwołany oes. Uciekamy przed rwącą wodą! Dużo zawodników odciętych na trasie! Puste koryta w oczach wypełnia woda przez którą ciężarówka nie przejedzie. Naszą dużą grupę prowadzi śmigłowiec! Odezwę się później! - przekazał esemesem z trasy Robert Jachacy, pilot ciężarówki prowadzonej przez Grzegorza Barana.
- Jutro wjeżdżamy do piekła - zapowiadał we wtorek Sonik. Na trasie długości 481 km z miejscowości La Rioja do mającej bardzo złą sławę Fiambali, przewidywania kapitana Poland National Team sprawdziły się co do joty. Fatalna pogoda i jeden z najbardziej nieprzyjaznych człowiekowi zakątków globu pokazał całą gamę możliwości uprzykrzania życia uczestnikom rajdu. Gubiąc kilka razy drogę Sonik dojechał do mety z 13. czasem i zachował trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.
- Jak się mówi o końcu świata, to chyba ma się na myśli właśnie to miejsce, które widziałem. Wydmy są tu rzadkie, miękkie, syfiaste, kompletnie nieprzewidywalne, obrzydliwe, przerośnięte trawami. Do tego głazy, skały, wąwozy, rowy, ciągłe niebezpieczeństwa, wezbrane rzeki, rwące potoki, turlające się kamienie, pułapki za każdym krzakiem. Sucho i mokro na zmianę. Najgorzej, jak można sobie wyobrazić. Nie wiem kto umie tutaj jeździć, a jednocześnie nie znam nikogo kto lubiłby się tutaj ścigać. Nie odnajduję w tym rejonie ani jednego pozytywu. Nie wiem czy choć przez pięć kilometrów odczuwałem przyjemność z jazdy - podsumował odcinek kapitan reprezentacji.
Zapowiedzi organizatorów o wyjątkowo trudnej nawigacyjnie środowej próbie znalazły swe potwierdzenie także w gronie czołówki, która błądziła po pustyni. Motocykliści jeździli we wszystkie strony, quadowcy im wtórowali. Łukasz Łaskawiec zgubił się jako pierwszy, po nim Chilijczyk Ignacio Casale i Argentyńczyk Marcos Patronelli, ale jako miejscowi najszybciej się odnaleźli. Na 30 km przed metą stała grupa kierowców, która była tak zmęczona, że nie mogła dalej jechać.
Ze względu na złe warunki pogodowe, po pierwszym punkcie pomiarowym przerwano rywalizację załóg samochodów i ciężarówek, które z trasy eskortowały helikoptery. Część z nich utknęła między korytami rzek, błyskawicznie napełniających się mętną, rwącą wodą.
- W ciągu 30 minut woda odcięła nas od świata. Musieliśmy kombinować, w końcu udało się jakoś przedostać, ale część załóg została. Czwartą godzinę zastanawiają się, jak uciec przed wodą - pisał z odcinka specjalnego Martin Kaczmarski, zawodnik Poland National Team, obserwator Dakaru.
Jarosław Kazberuk, kierowca i pilot ciężarówki R-Six Team zaznaczył, że jadący wcześniej motocyklami i quadami zawodnicy mogli nawet nie zauważyć tego, co tam się działo.
- Chwilę po tym, jak przeszła pierwsza fala, przyleciał helikopter organizatorów; poprowadził kolumnę samochodów ciężarowych i terenówek przez pustynię do najbliższej utwardzonej drogi, a dalej do biwaku. Później wrócili po kolejnych, którzy utknęli za rzeką, żeby ich też wyprowadzić. I tak latał kilka godzin wyszukując po GPS'ie poszczególne załogi, wskazując im drogę do obozu - powiedział Kazberuk.
W czwartek kolumna rajdu opuści Argentynę i ponownie wjedzie do Chile. Kierowcy pokonywać będą trasę długości 715 km (OS - 319 km) z Fiambali do Copiapo, miasta na skraju pustyni Atacama.
O Copiapo było głośno na świecie w sierpniu 2010 roku, kiedy to w pobliskiej kopalni miedzi i złota w wyniku tąpnięcia 33 górników zostało uwięzionych w komorze o powierzchni 50 metrów kwadratowych. Przetrwali pod ziemią rekordowy okres 69-70 dni. Właściwa akcja ratownicza rozpoczęła się 12 października po wcześniejszym wydrążeniu odpowiedniego tunelu.